Chciałam się podzielić pewną teorią. Otóż, od dłuższego czasu czytam listy czytelniczek Papilota i zauważyć można, że tyle podejść do życia, ile ich autorów. Chciałam jednak zwrócić uwagę na kwestią znalezienia partnera życiowego, gdyż w wielu listach to jest właśnie problemem.
Oczywiście jedni jego potrzebują, a drudzy nie. Ja należę do osób, które nie wyobrażają sobie życia bez tej drugiej osoby. Nigdy nie miałam problemu ze znalezieniem partnera na poważnie, pomimo że nie jestem ani wybitnie ładna, bogata czy błyskotliwa. Zauważyłam jednak jedną rzecz już w wieku lat 16, gdy pierwszy raz się zakochałam. Uczucie to we mnie kwitło dobre kilka lat, zostałam w dość przykry sposób odrzucona, po czym doszłam do wniosku, który zmienił całkowicie moje podejście do facetów.
Przestałam uganiać się i marzyć o facetach, których sobie wypatrzyłam, zamiast tego dawałam szanse każdemu, który zainteresował się mną. Działałam tak z prostej przyczyny: chłopak, w którym ja się zakochałam nigdy mi takiej szansy nie dał. Zauważyłam, że miłość równie dobrze może przyjść do nas znienacka jak i stopniowo, po jakimś czasie. Znajomości zawierałam na różne sposoby, poznałam paru chłopców przez internet, w klubie, w sklepie, w szkole. Czasem ja zaczynałam rozmowę, czasem on. Gdy ktoś był zainteresowany, a oprócz tego całkiem miło spędzało mi się z nim czas to zgadzałam się na kolejne spotkania, pomimo że we wstępnej selekcji zapewne by odpadł.
fot. Thinkstock
Nieraz spotykała mnie miła niespodzianka, bo chłopak np. niegrzeszący urodą, okazywał się wspaniałym partnerem. Oczywiście, jak to w życiu bywa, związki się zaczynały, a potem kończyły, ale nauczyłam się nie skreślać ludzi za np. krzywe zęby czy ojca pijaka.
Muszę też nadmienić, że naprawdę wartościowych chłopców poznawałam w zwykłych okolicznościach, gdy nie byłam zrobiona od dołu do góry, dobrze ubrana z full makijażem. Zdarzało to się gdy byłam w sklepie kupić mięso na obiad, ubrana w bluzkę i gacie, z kitą na czubku głowy i zerowym makijażem, albo gdy spotkałam się z kimś przez internet ubrana byle jak z włosami sterczącymi na wszystkie strony, gdyż padał deszcz. Gdy facet wyrażał zainteresowanie, gdy nie wyglądałam najlepiej, słuchał tego co mówię, ale moje nogi się nie ugięły na jego widok to wcale się nie zrażałam i dokładnie wtedy najchętniej dawałam mu szansę i czekałam, aż wylezie z niego całe piękno, którym mnie w końcu oczaruje. Dla mnie zawsze starczyło, aby chłopak był uprzejmy, zabawny albo miał cokolwiek do powiedzenia. To był dopiero początek, reszty dowiadywałam się po drodze, czasem naprawdę niesamowitej reszty.
fot. Thinkstock
Myślę, że kobiety często są zbyt wybredne. Czekają na kogoś wymarzonego, nie zwracając uwagi na tych, których mają obok. Albo zakochują się bez wzajemności, umierają powoli zatracając się w tym uczuciu, marnują życie zamiast postarać się o nowe i lepsze uczucie. Ja nie mam typu faceta, nigdy nie wiedziałam, który mnie w pewnym momencie zauroczy i czym, zawsze to czego się dowiadywałam w trakcie poznawania faceta było dla mnie niespodzianką.
Nie uważam, że mam złe podejście. Choć koleżanka mi kiedyś powiedziała, że wykorzystuję chłopców, którzy się mną interesują. Czy aby na pewno lepszą rzeczą jest faceta odrzucić nie poznając go nawet, zamiast postarać się zobaczyć czy nie jest przypadkiem kimś dla mnie? Przeważnie po kilku spotkaniach chciałam się angażować, zdarzyło się też, że nie, ale myślę, że warto jest jednak nie oceniać książki po okładce.
Kasia