Pamiętam jak przed komunią ksiądz kazał nam wyciąć serce z papieru i napisać na nim swoją przysięgę. Sugerował, żebyśmy napisali, że nie będziemy pić i palić do osiemnastki. Wszyscy to zrobili, ale później mało kto się tym przejmował. Z moim chłopakiem jest inaczej. On przysiągł Jezusowi, że zaczeka z seksem do ślubu i dopiero z tą jedyną będzie mógł to zrobić. Ja wyrosłam z religii i tych dziwnych obietnic, a on wręcz przeciwnie. Trzyma się tego coraz mocniej i zaczyna mnie to denerwować.
Rozumiem, że ludzie mają różne zasady, ale to moim zdaniem nie jest normalne. On boi się nawet złapać mnie za rękę lub pocałować, bo mówi, że wtedy szatan może go popchnąć do czegoś gorszego. No tak, nie ma nic gorszego, niż zbliżenie się do mnie. To mnie po prostu obraża, bo czuję się jak jakaś trędowata. Jestem za młoda, żeby planować ślub. Zresztą, wolałabym go poznać z każdej strony wcześniej. On mi na to nie pozwala.
fot. Unsplash
Nie naciskam na niego, ale próbuję go jakoś sprowokować. Kończy się na niewinnym przytuleniu, czasami pocałunku. Najczęściej w czoło. Powiedział mi nawet, żebym go nie kusiła, bo chyba nie chcę zerwać jego silnej więzi z Bogiem... Nie chcę, skoro to dla niego ważne, ale po prostu nie umiem go zrozumieć. Wiedziałam z jakiej wywodzi się rodziny, ale nie widziałam, że jest aż takim talibem.
Tak go nazywają moi znajomi. Wszystko przez to, że kiedyś wyszedł z imprezy bardzo wcześniej, bo potrzebuje jeszcze trochę czasu przed snem na rozmowę z Jezusem... Ok, niech się modli, chodzi do kościoła i wierzy, ale dlaczego nasz związek ma na tym cierpieć? Imponuje mi jego postawa i przywiązanie do zasad, ale po co trzymać się ich tak twardo.
fot. Unsplash
Czasami wydaje mi się, że on jest świętszy od papieża. Wszystko kojarzy mu się z grzechem. Jak byliśmy na wakacjach razem z moimi rodzicami i weszłam do łazienki, kiedy on był bez koszulki, to mnie przegonił. Mówił, że mamy jeszcze na to czas i nie ma co kusić losu. Jeszcze niedawno jakoś to znosiłam, ale przecież oboje dorastamy i niektóre rzeczy powinny nas przestać dziwić i zawstydzać. On się nie zmienia.
Zastanawiam się, czy taki związek w ogóle może się udać. Wiem, że zawsze mogę na nim polegać, ale czekać ze wszystkim najciekawszym do ślubu... Nawet nie wiem, ile to potrwa. Przed ukończeniem studiów na pewno się nie wybieram przed ołtarz. Nie chcę go szantażować, że odejdę. Chcę tylko, żeby się trochę wyluzował.
Maja