To, co mi się zdarzyło, nie mieści się w głowie. Pewnie sobie pomyślicie, że obracam się w jakiejś patologii, skoro dochodzi do czegoś takiego. Tak nie jest. Ja i mój mąż pochodzimy z miasta, nasze rodziny i znajomi są zupełnie normalni. Przynajmniej tak mi się do tego momentu wydawało. Teraz podejrzewam wszystkich i nie mogę się pozbierać.
2 tygodnie temu wzięliśmy ślub. Czekaliśmy na ten dzień kilka lat. Ponad rok planowania, żeby było pięknie. To byłby najszczęśliwszy dzień w moim życiu, gdyby nie to, co odkryliśmy dnia następnego. Okazało się, że w większości kopert, które dostaliśmy w prezencie, nie ma nic poza kartkami. W niektórych nawet tego nie było.
Ktoś ewidentnie wszedł do naszego pokoju i nas okradł. Tylko kto? Już nikomu nie ufam.
Wesele odbywało się w pensjonacie, który był szczelnie zamknięty na noc. Ogrodzony teren, brama otwierana przez ochroniarza itd. Pokoje gościnne znajdowały się piętro wyżej, nad salą weselną. W tym nasz apartament, w którym spędziliśmy noc poślubną. Prezenty rzeczowe siostra zawiozła do naszego mieszkania, ale torba z kopertami została.
Schowaliśmy ją w szafie, a pokoju nie zamknęliśmy na klucz. To byłoby problematyczne, bo ciągle do niego wracaliśmy – mąż zmieniał koszulę, ja poprawiałam makijaż, znosiłam kolejne drobne upominki. Nikt inny się tam nie kręcił, przynajmniej nie zauważyliśmy. Pokoje gości były w drugim skrzydle, więc nie mieli powodu, żeby przechodzić obok naszego apartamentu.
Kiedy rano zaczynałam nas pakować, wtedy z ciekawości zajrzałam do kopert. W pierwszej była tylko kartka od babci. To mnie zaniepokoiło, bo dobrze wiedziałam, że miała nam dać sporą sumę.
Potem kolejne koperty i znowu to samo. Niektóre były zupełnie puste. Na 120 gości wyszło razem 1500 zł. Jestem pewna, że było przynajmniej 10 razy tyle. Nie wiem co mam zrobić. Nie ukrywam, że ta kwota pomogłaby nam bardzo. Wesele sporo kosztowało, nie za wszystko zapłacili nasi rodzice.
W pensjonacie nie ma monitoringu. Nikt nic nie wie, bo nie poruszaliśmy tego tematu. Wszyscy się rozjechali i po sprawie. A co miałam zrobić? Przeszukiwać własnej rodzinie bagaże? To jest dla mnie naprawdę podła sytuacja. Czuję się nie tylko okradziona, ale też zdradzona. Ufaliśmy im wszystkim, a ktoś pozwolił sobie na coś takiego.
Nie potrafię się uspokoić. Chciałabym, żeby to był tylko zły sen.
Marta