Mam taki problem, który mnie akurat nie przeszkadza, ale spotkałam się z dziwnymi spojrzeniami i komentarzami. Czasami mi się wydaje, że moi rówieśnicy najchętniej w ogóle zerwaliby kontakt ze swoimi rodzicami. Ja moich kocham i się tego nie wstydzę. Jesteśmy ze sobą blisko, rozmawiamy o wszystkim i okazujemy sobie te uczucia.
Nie mam oporów przed tym, żeby przytulić mamę albo tatę przy innych ludzi, pocałować ich, powiedzieć, jak bardzo ich kocham. To są ludzie, którym zawdzięczam wszystko, więc nie wiem czego miałabym się krępować. Większy wstyd to byłoby olewanie ich i udawanie, że są obcymi ludźmi.
Ale ostatnio stałam się pośmiewiskiem, bo moi znajomi zobaczyli, jak całuję tatę w usta.
fot. Thinkstock
Tylko proszę bez żadnych skojarzeń. Bez języczka i podtekstu. Po prostu tak mamy od zawsze, że z mamą i tatą całuję się w usta. Wargi do warg i tyle. Dla nas to jest warte więcej niż wszystkie słowa. Że się kochamy, ufamy sobie i nie wstydzimy się uczuć. Inni widzą w tym coś niestosownego. Zaraz ktoś powie, że mój ojciec jest pedofilem, a ja go podrywam...
Usłyszałam pytanie, czy nie jesteśmy ze sobą za blisko. Bo dziwnie się zachowujemy, to chore i obrzydliwe. Pocałowanie taty to taki skandal? Gdzie ja żyję... Mamy taki zwyczaj od kiedy pamiętam i nigdy nie widziałam w tym nic niestosownego.
Czy mam się przejmować zdaniem innych i przestać?
Ola