Podobno przyznanie się do problemu jest połową sukcesu, ale wcale mnie to nie pociesza. Widzę, co się ze mną ostatnio dzieje i jestem sama sobą przerażona. Nigdy taka nie byłam, ale to coraz bardziej narasta. Prawda jest taka, że niczego w życiu nie osiągnęłam. Nie jestem ani ładna, ani bogata, nie mam fajnego faceta, dobrej pracy, żadnego talentu. Wątpię, żeby to była wina mojej niskiej samooceny i kompleksów. Takie są po prostu fakty.
Równocześnie moja przyjaciółka radzi sobie wspaniale ze wszystkim. Jest atrakcyjna, zadbana, ma pieniądze na to, żeby wyglądać jeszcze lepiej, spełniać swoje marzenia. Wyrwała najlepszą partię w miejscowości, są szczęśliwi, planują ślub. A ja... Mnie trafia szlag, że ja też tak nie mogę. Wydawało mi się, że jesteśmy do siebie podobne, ale jej wszystko się udaje, a mnie zupełnie nic. Źle się z tym czuję.
Do tej pory potrafiłam na to spojrzeć z dystansu. Cieszyłam się, kiedy znalazła pracę i kiedy się zakochała. Szczerze, jak prawdziwa przyjaciółka, kibicowałam jej. Teraz już nie potrafię spokojnie słuchać o jej kolejnych sukcesach, szczęściu, powodzeniu... Ciągle opowiada mi o swojej pracy, w której wszyscy są tacy mili, a na dodatek zarabia kokosy... O facecie, który jest dla niej taki wspaniały, kupił pierścionek za kilka tysięcy, zabrał ją na weekend do Paryża...
Przy okazji patrzę, jak pięknieje w oczach. Nie dziwię się, jak się tak powodzi, to od razu po człowieku widać. Muszę uczciwie przyznać, że po prostu jej tego wszystkiego zazdroszczę. Gdyby spotkała mnie przynajmniej jedna z tysiąca dobrych rzeczy, które jej się udały, to byłabym szczęśliwa. Na razie czuję frustrację i żal. Do siebie i chyba całego świata, bo ciągle coś mi nie wychodzi. Nie wiem jak to się skończy.
Sama dobrze widzę, jak zaczynam reagować na to wszystko. Zastanawiam się, czy nie lepiej zerwać tę znajomość, zanim jej czegoś przykrego nie powiem. I zanim nie oszaleję! Boję się, że jak tak dalej pójdzie, to będę skłonna zrobić coś, co ją unieszczęśliwi. Może jakaś plotka, która pozbawi ją pracy albo faceta... Nie wiem, głośno myślę i bardzo się tego wstydzę.
Podejrzewam, że to wymaga pomocy psychologicznej, ale zanim się na to zdecyduję, to może być za późno. Znałam wielu pięknych ludzi odnoszących sukcesy, ale nic jeszcze tak bardzo mnie nie bolało. Jesteśmy z tego samego miasta, w tym samym wieku, zawsze na podobnym poziomie, a ona się tak bardzo wybiła...
K.