Może mnie wyśmiejecie, ale kilka dni temu się zaręczyłam. Nie byłoby w tym pewnie nic dziwnego, gdyby nie to, że nie mogę się chwalić swoim szczęściem. Boję się reakcji ludzi. Nawet znajomych na Facebooku, bo wiem że niektórzy mają straszne poglądy. Dostałam pierścionek od swojej dziewczyny i planuje ofiarować jej podobny.
Żyjemy w kraju, w jakim żyjemy, więc to tylko gest. Niektórzy powiedzą, że pusty, bo do niczego nie prowadzi. Ale czy to nasza wina? Szkoda, że żyjemy w ciemnogrodzie, ale nic na to nie poradzimy. Gdybyśmy mogły, to pewnie już planowałybyśmy ślub, jak to się robi w wielu np. europejskich państwach. Najgorsze jest to, że boję się nawet przyznać do swojego szczęścia.
fot. Unsplash
Najpierw trauma, bo żyjesz sama ze sobą i ludzie wmawiają ci, że masz chore preferencje. Udajesz, że nic się nie dzieje i kiedyś ci przejdzie. Nie przechodzi. Nadal nie kręcą cię chłopcy, ale dziewczyny. Potem przełom - przyznajesz sama przed sobą, że jesteś homoseksualna. Przyznanie się rodzinie to też ogromny stres. Ja przez to przeszłam i żyję.
Tylko, że nie tak, jakbym chciała. Boję się, że nigdy nie będziemy oficjalnie razem. Boimy się nawet złapać ją za rękę w miejscu publicznym, bo za to można oberwać. Nie mówiąc o urzędowym potwierdzeniu, że tak - jesteśmy razem, kochamy się i tworzymy zalążek prawdziwej rodziny. Jak można funkcjonować w takim strachu? Z jednej strony cieszę się, że ją poznałam i wierzę w dobrą przyszłość, ale z tyłu głowy jest ciągle strach.
fot. Unsplash
Nawet bym przebolała, że władza uważa mnie za podczłowieka, któremu się nic nie należy. Nigdy nie miałam wielkich oczekiwań wobec polityków, bo to zazwyczaj frustraci. Najgorsze jest to, że oni plują jadem i bardziej podatni ludzie potem myślą tak samo. Nie marzę teraz o niczym, poza złapaniem jej za rękę na mieście czy w centrum handlowym.
Smutne to zaręczyny, bo na pierścionku pewnie się skończy. My nadal kochamy swoją ojczyznę i bardzo nie chcemy wyjeżdżać. Przyjdzie nam się chyba pogodzić, że inaczej u nas się nie da. Zawsze będziemy tylko paskudnymi lesbami bez prawa do szczęścia. Tak się tylko chciałam wyżalić. Choć reakcji się spodziewam…
Sylwia