Chciałabym się podzielić moimi wątpliwościami. Kto wie, może spojrzenie z zewnątrz mi pomoże. A więc, od kilku lat sama się utrzymuję. Wyprowadziłam się, wynajęłam mieszkanie, rodziców odwiedzam może raz na miesiąc, bo dzieli nas trochę kilometrów. Wszystko jest dobrze, ale wiadomo, że za sobą tęsknimy. Mniejsza z tym... Prawie rok temu poznałam chłopaka, który dzisiaj jest już moim narzeczonym.
Rodzice wiedzą o nim, bo często rozmawiamy przez telefon, ale na tym ich „znajomość” się kończy. Znają swoje imiona, widzieli jakieś zdjęcia i tyle. Tak się jakoś złożyło, że jak mama mnie odwiedzała, to jeszcze razem nie mieszkaliśmy. Potem on się wprowadził, a ona na razie nie może sobie pozwolić na takie podróże. Ma problemy zdrowotne, ale też mniejsza z tym.
20 listopada on mi się oświadczył. Oczywiście się zgodziłam, bo kocham, ale nie powiem, żebym robiła to z czystym sumieniem. Wyrzuty sumienia dotyczą rodziców.
Jestem bardzo szczęśliwa z powodu tego wydarzenia i coraz trudniej mi to ukryć. Nawet przez telefon mama coś wyczuła. I teraz co? Mam się przyznać, że mam zamiar wyjść za człowieka, którego ona na oczy nie widziała? To się może nie spodobać i zupełnie to rozumiem.
To może zrobić inaczej – wreszcie go zawieźć do rodziców, potem znowu i dopiero po czasie się do wszystkiego przyznać? Nie wiem, to też nie jest zbyt fajne rozwiązanie, bo czułabym się jak oszustka. Wiem, że zawaliłam, ale takie jest dzisiaj życie. To nie czasy, że wszyscy wszystko wiedzą i ze sobą tak blisko jak kiedyś.
Muszę się zdecydować na jakieś rozwiązanie... Pomożecie?
Weronika
Oni nie mieli okazji go nawet spotkać, a co dopiero lepiej poznać. Zawaliłam sprawę, bo nie zabrałam go do mojego rodzinnego domu. Jak już prawie do tego dochodziło, to się okazywało, że on nie może – ma nienormowany czas pracy i nigdy nic nie wiadomo. Jest dla nich zupełnie obcym facetem z opowiadań. Jakaś postać z jednego zdjęcia, które im pokazałam.
Czuję, że to nie jest do końca w porządku. Może nie jestem jedyna w takiej sytuacji, ale same przyznacie, że to dość dziwna kolejność. No i teraz pozostaje pytanie, na które nie znam odpowiedzi. Zastanawiałam się nad tym mocno, pytałam narzeczonego o radę, a jedyne co powiedział, to „znasz ich najlepiej, zrób co uważasz”. No i do dzisiaj nie powiedziałam ich o zaręczynach.
Źle się z tym czuję, ale nie wiem jak to rozegrać!