Gdy tylko moja najlepsza przyjaciółka zadzwoniła do mnie, że załatwiła nam miesiąc we Francji, byłam w siódmym niebie. Już w liceum uczyłyśmy się francuskiego, na studiach dalej się uczymy, bo uwielbiamy ten język. Jest ciężki, ale jaka to satysfakcja po tylu latach się porozumiewać tym cudownym językiem. Rodzice nam to sfinansowali, bo chcieli byśmy w praktyce się czegoś nauczyły. Wyjeżdżając do Francji, śmiałam się, że chciałabym zakochać się w Paryżu, to by było takie romantyczne. No i się spełniło, ale nie jest to ani romantyczne, ani dobre dla mnie. Bruno jest ode mnie o 5 lat starszy. Jest rodowitym Francuzem i zaimponował mi na początku. Chciałam pozwiedzać obrzeża Paryża, ale moja przyjaciółka wolała kolejny dzień spędzić w centrum tego miasta. Postanowiłyśmy, że tego dnia każda robi co chce, nie musimy być przy sobie 24h/dobę.
Podszedł do mnie wysoki, czarnoskóry mężczyzna z moim portfelem w ręku. Powiedział, że mi wypadł. Byłam zszokowana. W Polsce mówi się, że czarni to złodzieje, a tu proszę, czarnoskóry facet oddał mi portfel, który mi wypadł. Po krótkiej rozmowie zostawił mi swój numer telefonu.
Maja często chodziła po kawiarniach, klubach, chciała jechać nad morze, a ja zaczęłam spotykać się z Bruno. Kawa w Paryżu, romantyczna sceneria niczym z filmu. Przynajmniej na początku tak było. Gdy tylko Maja dowiedziała się, że spotykam się jak ona to określiła z „czarnuchem” powiedziała, że chyba mnie powaliło. Zaczęła mi mówić, że czarni mają HIV i że mam uważać.
Mimo wszystko dalej rozmawiałam z Bruno. Zabrał mnie na jeden weekend do rodzinnego miasta - Arles. Pokazywał mi miasto, dużo mi opowiadał. Mówił, że w tym mieście tworzył Vincent van Gogh, że dużo tu zabytków rzymskich i romańskich. Zachwycił mnie swoją inteligencją i uczuciem jakie wkładał w pokazywanie mi swojego miasta. To właśnie to przyczyniło się do tego, że chciałam pokazać mu Warszawę. Ale on nie chce jechać do Polski. Jego przyjaciel, Charles (również czarnoskóry), odradza mu przyjazdu do kraju. Nawet z nim rozmawiałam mówiąc, że Polska to wspaniały kraj, ale mnie wyśmiał pokazując mi bliznę po tym jak dwóch Polaków zaatakowało go gdzieś nad polskim morzem.
Gdy wyjechałam z Francji, serce pozostało w Paryżu, przy Bruno. Mam 22 lata i pierwszy raz w życiu czuję coś takiego. Nigdy nie byłam zakochana, a teraz każdego dnia tylko czekam aż będę mogła do niego polecieć. On do mnie nie chce. Mówi mi, że tęskni, ale Charles mówi mu, że Polska to zamknięty kraj, kraj który nienawidzi inności.
W nikim nie mam wsparcia. Rodzice nie wiedzą, bo raz słyszałam jak tata wyzywa czarnych od asfaltów i twierdzi, że każdy murzyn jest z Afryki. Maja po czasie przeprosiła mnie za swoją reakcję, mówiła, że to z lęku, ale i tak jest przeciwko. Co mam robić? Skończyć dzwonić, pisać, rozmawiać przez skype czy lecieć do Francji? Bruno mówił, że znajdzie dla mnie mieszkanie, pomoże z pracą. Boję się. Kocham Polskę, ale Bruno też kocham. Naprawdę nie da się tego połączyć?
J.