Jestem niska, ważę trochę więcej, niż powinnam i co z tego? Nie marzę o tym, żeby być szczupłą laską z samą tkanką mięśniową, zamiast tłuszczowej. A nawet jeśli czasem to sobie wyobrażam, to wiem, że nic z tego nie będzie. Pewnie bym mogła, ale znam siebie. Diety i ciężkie ćwiczenia nie są dla mnie. Zdążyłam się pogodzić z tym, że będę żyła i umrę jako osoba „pulchna”. Na świecie dzieją się gorsze rzeczy, więc jakoś strasznie tego nie przeżywam. Szkoda tylko, że inni widzą to inaczej.
Mam wrażenie, że wszystkim wokół zależy na moim ciele bardziej, niż mnie. Mama robi mi wyrzuty, jak zobaczy, że jem ciastko, chociaż nie robię tego często. Koleżanki dziwnie patrzą, kiedy widzą, jak piję colę. Nawet na mieście spotykam się z dziwnymi spojrzeniami, bo mam ochotę zjeść hamburgera albo kebaba. Taka gruba i jeszcze się obżera. Co im do tego?
fot. Thinkstock
To nie jest tak, że wyglądam jak jakieś monstrum, które ledwo się rusza, ale zawsze znajdzie sposób, żeby chwycić za pączka albo paczkę chipsów. Nie jestem otyła, ale powiedzmy, że pulchna. Taka „w sam raz”, jak się mówi. Widocznie inni widzą to jakoś gorzej. Wystarczy, że nie jesteś super szczupła i już nie masz prawa do żadnych przyjemności. Jakbym jadła sałatę i piła wodę, to pewnie dalej byłabym dla nich obrzydliwa, ale przynajmniej bym się starała. A tak...
Tyle się mówi, żeby pokochać siebie, a jak człowiek jest ze sobą pogodzony, to robi się wszystko, żeby siebie znienawidził. Naprawdę zaczynam mieć wyrzuty sumienia, kiedy tak na mnie patrzą, albo wprost mówią, że nie powinnam czegoś zjeść. Ale dlaczego dają sobie prawo do oceniania innych? To oni mają decydować, jaka mam być? Rodzina i znajomi powinni się cieszyć, że nie podcinam sobie żył z rozpaczy, a tylko pogarszają sytuację.
fot. Thinkstock
Chciałabym spokojnie żyć i nie oglądać się na innych, ale tak się nie da. Ja też mogę mieć słabszy dzień, albo po prostu ochotę, żeby coś dobrego przekąsić. Dla innych moje ciało jest dyskwalifikujące. Albo zacznę się głodzić i topić tłuszcz na siłowni, albo nie mam prawa normalnie żyć. Nie rozumiem tej ludzkiej zawiści. Szkoda, że nie zajmujemy się własnymi sprawami, tylko wtrącamy się w życie innych.
Jeśli miałabym ze sobą problem, to pewnie bym z nim coś zrobiła. Ale nie mam. Więc jedna rada dla tych wszystkich idealnych i szczupłych – bądźcie dalej tak idealni, ale nie wymuszajcie tego na innych.
Maja