Czuję, że to jest moment na dziecko. Po prostu wiem, że zegar tyka i powinnam to zrobić. Do facetów specjalnego szczęścia nie mam i to trochę komplikuje sprawę, ale zawsze ktoś się znajdzie... Pracuję na etacie, nie zarabiam źle, mam mieszkanie na własność, zaradna jestem i w roli mamy się na pewno sprawdzę. Kiedyś myślałam, że zaczekam do ślubu, ale już przestaję wierzyć, że kiedyś mnie to spotka. Albo facet nie ten, albo nie chce się angażować. Co oczywiście nie oznacza, że żyję samotnie.
Jestem aktualnie w związku z mężczyzną w moim wieku. Całkiem nieźle nam się układa, ale to taki wolny ptak. O ślubie nigdy mowy nie było i nawet nie wiem, czy chciałabym wyjść akurat za niego. Jest też drugi fajny facet, z którym kiedyś byłam, wracaliśmy do siebie i kto wie do czego to doprowadzi. Może jeszcze kiedyś spróbujemy? W każdym razie – oboje inteligentni, przystojni, na poziomie, więc na ojca się nadają. Ale z którym się zdecydować, to już sama nie wiem...
fot. Thinkstock
Ten aktualny jest taki, że jak się dowie o moich planach, to pewnie ucieknie. A nawet jak zmięknie i zajdę w ciążę, to i tak go to przerośnie. Za duża odpowiedzialność. W sumie – nie ma tego złego. Ja i tak chcę wychowywać dziecko sama, a na alimenty będzie go stać.
Ten były (przyszły?) cały czas do mnie czuje i łudzi się, że znowu będziemy razem. Gdybym postawiła warunek, że chcę dziecka, to pewnie by się zgodził. Tylko, że on ma już jedną pociechę z inną kobietą, a to trochę komplikuje.
Na dawcę nasienia się raczej nie zdecyduję, więc którego z nich wybrać?
fot. Thinkstock
Poziom mniej więcej ten sam, więc chodzi tylko o szczegóły. Jeden chce się bawić i boi się odpowiedzialności, drugi może by nawet ze mną został po porodzie, ale i tak nie mogłabym być go pewna. Tak ogólnie to nie mam specjalnych wymagań i ucieszyłabym się z „wpadki” z kimkolwiek, ale skoro mam wybór...
Ja po prostu chcę zostać matką. Wiadomo, fajnie by było stworzyć całą wielką rodzinę, ale w bajki już nie wierzę.
To co proponujecie – z tym aktualnym czy wrócić do byłego?
A.