Kiedy dowiedziałam się, że jestem w ciąży, naprawdę się ucieszyłam. Nie tylko dlatego, że chcę być mamą i mam kochającego faceta. Chodziło też o to, że moja ukochana babcia dożyje narodzin prawnuka. Wtedy była zupełnie zdrowa i nic nie wskazywało kłopotów. Niestety, miesiąc temu zmarła, a ja chwilę później urodziłam.
Opłakiwałam najwspanialszą kobietę na świecie, a z drugiej strony cieszyłam się z narodzin dziecka. Emocjonalna karuzela. Nikomu czegoś takiego nie życzę. No, ale do sedna… W ostatniej chwili zdecydowaliśmy się zmienić imię córki. Miała być Lena, ale pod wpływem tych wydarzeń uznałam, że upamiętnimy babcię.
Kiedy rejestrowałam dziecko w urzędzie, zostałam dosłownie wyśmiana.
fot. Unsplash
Moja babcia miała na imię Władysława i tak też nazywa się moja córeczka. Nie widzę w tym zupełnie nic śmiesznego. Imię, jak imię, a ostatnio takie starodawne wracają przecież do mody. Mnie się podoba i cała rodzina też popiera ten pomysł. Władzia ładnie brzmi. Ale ta reakcja urzędniczki wyprowadziła mnie z równowagi.
Zapytałam, w czym problem. Ona na to, że nie, nic takiego. No niech pani powie. Stwierdziła wreszcie, że to imię kojarzy jej się ze starszymi osobami i dziwnie tak będzie wołać na dziecko. Odpowiedziałam, że się myli i to nie jej sprawa. Poprosiłam o jej dane osobowe i zamierzam napisać skargę.
Obraziła mnie, moje dziecko i ukochaną babcię.
fot. Unsplash
Nie rozumiem, skąd taka mania u niektórych, żeby komentować cudze imiona. Ostatnio to jakaś obsesja. Maja źle, bo zbyt popularne, Katarzyna za bardzo pospolita, Antonina starodawna. Wielkie dyskusje się toczą w Internecie i na ulicach. Sama zaglądałam do rankingów, ale nie po to, żeby wyśmiewać.
Uważam, że kiedyś córka nawet mi podziękuje za to imię. Bo wyprzedza trendy, jest oryginalne, ale przy tym niezbyt wymyślne. Kolejnej Władzi w klasie raczej nie będzie miała. Poza tym, jak opowiem jej o prababci, to tym bardziej będzie wdzięczna. To upamiętnienie cudownej kobiety.
Ale mi ta urzędniczka podniosła ciśnienie…
Magdalena