Mam żal do młodej pary. Nie dostosowali weselnego menu do moich potrzeb... Zuzanna

Poinformowałam ich, czego nie jem. Zignorowali moją prośbę.
Mam żal do młodej pary. Nie dostosowali weselnego menu do moich potrzeb... Zuzanna
źródło: Robert Mathews / Unsplash
16.09.2017

Chcę opisać swoją historię nie po to, żeby się wyżalić. Mam nadzieję, że uzmysłowię niektórym, że każdy z nas ma inne potrzeby i trzeba to szanować. Niby błaha sprawa – idę na ślub i wesele. Mam się w co ubrać, lubię tańczyć, partner też jest. Ale dla kogoś takiego, jak ja, to wcale nie takie proste. Trudno przetrwać tyle godzin bez jedzenia, a mnie większość weselnych potraw nie pasuje.

Jestem od 2 lat weganką i traktuję to bardzo serio. Od tej pory nie spożyłam żadnego produktu pochodzenia zwierzęcego. Chyba, że nieświadomie, bo nawet w wegańskich knajpach zdarzają się oszustwa. W rzeczach ze sklepu tym bardziej, nawet jeśli skład mówi co innego. Tradycyjny rosół, pieczeń i lody odpadają. Dostałam zaproszenie, poinformowałam o swoich potrzebach i myślałam, że już po sprawie. Bardzo się pomyliłam.

 

weganin na weselu

źródło: Robert Mathews / Unsplash

Mam ogromny żal do pary młodej, ich rodziców, kucharza. Nikt nie dopilnował tego, żebym czuła się na weselu dobrze. Z tego powodu nie spędziłam tam więcej, niż 3-4 godziny, chociaż planowałam zabawę do białego rana. Od początku słyszałam zapewnienia, że nie ma problemu, na pewno mogę się spodziewać specjalnego menu tylko dla mnie.

Wiecie co mi podano? Rosół. Taki normalny na mięsie, ale stwierdzono, że jest wegetariański, bo w końcu mięso w nim nie pływa. O tym, że jest wegański nawet nie wspominam. Drugie danie zapowiadało się lepiej, bo były to krokiety ze szpinakiem. Upewniłam się, czy w farszu nie ma żadnej śmietany, ani nic takiego. Do głowy mi nie przyszło, że do ciasta kucharz wpakował jajko! I tyle było z mojego wegańskiego menu. Ręce mi opadły. Nawet kromki chleba nie zjadłam, bo nie wiedziałam z czego jest zrobiony.

weganin na weselu

źródło: Robert Mathews / Unsplash

Poczułam się naprawdę źle. Jak jakiś odrzutek, który robi problemy i nawet nie docenia starań innych. Problem w tym, że tutaj nikt się nie postarał! Oni nawet nie wiedzieli, co to znaczy weganizm... Gdybym wiedziała, że tak to się skończy, naprawdę mogłam przynieść własne jedzenie i poprosić na kuchni, żeby mi to tylko odgrzali i podali.

Nie obraziłabym się, naprawdę wszystko byłoby w porządku. Ale nie! Usłyszałam zapewnienie, że oni się tym zajmą i nie wyjdę z wesela głodna. Wyszłam. I to wiele godzin przed czasem, bo już mi się robiło słabo. Wspominam o tym, bo ludzi trzeba szanować. Jak się coś obiecuje, to trzeba to spełnić.

Zuzanna

Polecane wideo

Komentarze (43)
Ocena: 4.6 / 5
gość (Ocena: 1) 11.02.2020 22:37
Bez przesady Sama nie lubię mięsa, ale do głowy by mi nie przyszło, żeby młodym robić problem z tego powodu. Po prostu nie jadłam mięsa, tylko wszystko prócz niego: ziemniaki, sałatki i przeżyłam Para młoda ma już dość problemów w tym dniu. Kucharz by nie wyrobił z gotowaniem pojedynczego dania specjalnie dla wybrednej
odpowiedz
gość (Ocena: 5) 15.08.2019 20:54
Ja mam wiele nietolerancji pokarmowych i jak byłam na weselu nie zdziwialam tylko jadłam to co się nadawało do mojej diety i głodna nie byłam. Jakby takich osób co chcą osobne menu było więcej to kucharze by nie wyrobił.
odpowiedz
gość (Ocena: 5) 06.05.2019 11:16
No cóż.... a ja uważam, ze żądanie innego jedzenia i te pretensje świadczą o braku dobrego wychowania. Jesteś weganką od 2 lat, zachowujesz pretensjonalnie i nietaktownie. Co by się stało po zjedzeniu ciasta w którym być może było jajko? Lepiej było "egzaminować" kucharzy? Wstyd, że wylewa tu swoje żale.
odpowiedz
gość (Ocena: 5) 02.05.2019 08:03
Trzeba było iść do kuchni i wziąć misę warzyw, owoców, a " nie smarować " tyłki ludziom. Kilka razy gosciłam wegankę i menu pod nią, ale jak byliśmy u niej to żadnego mięsa bo jej śmierdzi. I to jest szacunek!!!!!!! Proponuje nie zawracać ludziom d... I siedzieć w domu.
odpowiedz
elipsa (Ocena: 5) 04.11.2018 09:39
Zaraz zaraz to co jadam w domu (wg Pięciu Przemian) to jest moja sprawa Poza domem jadam/jadamy to co wszyscy. Taka jest zasada Wegetarianie, weganie, to jest pewne upośledzenie Przypominają "klechę" który założył sutannę i ta sutanna wrosła w niego na dobre , już nie jest taki jak inny Jest lepszy. Radykalizm w kuchni prędzej czy później prowadzi do stygmatyzacji , alienacji w życiu Ktoś tym nieszczęśnikom powinien to w końcu uświadomić i przestrzec przyszłych głupich naśladowców
odpowiedz

Polecane dla Ciebie