Tak mi się życie ułożyło, że musiałam rozstać się z partnerem. On jest też ojcem mojego dziecka. Nie chodzi o żadną zdradę i inne takie przykre rzeczy. Po prostu nie dogadywaliśmy się w wielu kwestiach i nie ma sensu się męczyć. Postanowiliśmy rozejść się w zgodzie i utrzymywać normalne kontakty. Bardzo mi na tym zależy.
Nie chcę też, żeby przez naszą decyzję ucierpiało dziecko i reszta rodziny. Odeszłam od niego, a nie jego rodziców i rodzeństwa. Zawsze byliśmy blisko i chcę, aby było tak dalej. Sytuacja jednak się skomplikowała, bo teraz oni wszyscy wieszają na mnie psy. Ich zdaniem jestem zachłanna i chcę puścić ich syna i brata z torbami.
Tylko dlatego, że domagam się należnych alimentów. Odpowiadających jego dochodom.
fot. Unsplash
Nasze dziecko ma 3 lata i niewiele z tego wszystkiego rozumie. Niestety, rodzina męża teraz próbuje je nastawić przeciwko mnie. Wmawiają mu, że jego mama robi krzywdę tatusiowi i myśli tylko o pieniądzach. Przecież to kłamstwo! Chcę tylko zabezpieczyć mu przyszłość i zapewnić byt na takim poziomie, jak do tej pory. Biedni nie byliśmy.
Wystąpiłam o prawie 5 tysięcy złotych alimentów. Nie dla siebie, co chce mi wmówić jego rodzina. Tylko i wyłącznie dla dziecka. Skoro wcześniej mieliśmy do dyspozycji taki budżet na dziecko, to rozstanie nic nie powinno zmienić. Kwota ta nie wzięła się z sufitu, ale opiera się na dochodach mojego byłego.
Dla niego to naprawdę nie są wielkie pieniądze. Przynajmniej dwa razy tyle zostanie mu w kieszeni.
fot. Unsplash
Przykro mi, że teraz cała jego rodzina jest w to zaangażowana i tak mnie postrzegają. Nie jestem zachłanna i nie chcę zarobić na tym rozstaniu. Jeszcze chwila, a sytuacja zrobi się naprawdę napięta. Zbuntują mi dziecko, a ja w odwecie zerwę z nimi kontakt. Skończy się to w sądzie. I komu to jest potrzebne? Co innego, gdybym oczekiwała więcej, niż on może dać. Powtarzam, że dla niego jest to kwota osiągalna.
Czy on chce oszczędzać na własnym dziecku? Nie rozumiem. Wcześniej nigdy mu nie żałował. Pewnie to matka nagadała mu, że chcę te pieniądze dla siebie. To też kłamstwo, bo sama na siebie zarabiam. Może nie tyle, co on, ale jakoś dam sobie radę. Alimenty mam zamiar przeznaczać tylko na potrzeby dziecka. Jedzenie, ubrania, przedszkole, później szkołę. To nie są małe wydatki.
Wychodzę na potwora, bo potrafię liczyć. I to jest moim zdaniem bardzo nie fair.
Patrycja