Jestem mamą młodej dziewczyny, która jest wyjątkowo dojrzała, jak na swój wiek. Ufam jej bezgranicznie i traktuję ją jak dorosłą. Skończyła niedawno 17 lat, ale to tylko liczba. W głowie ma znacznie więcej. I w sumie jak sobie tak o tym myślę, że chciałabym, żeby nie zwlekała z najważniejszymi decyzjami, tak jak to robią dzisiejsze młode kobiety. Czytam statystyki - ślub w wieku 27 lat, dziecko 2 lata później albo nawet po trzydziestce. Nie podoba mi się ta kolejność.
Moim zdaniem ona już niedługo będzie gotowa na założenie rodziny. Nawet mi się wydaje, że im wcześniej, tym lepiej. Wszyscy mówią, że najpierw studia i praca, kilka lat kariery i dopiero można myśleć o dziecku. Gdybym miała teraz wybór, to zrobiłabym całkiem odwrotnie. Najpierw dzieci, potem realizacja innych marzeń. Odchowasz maluchy i masz święty spokój na długie lata.
fot. Thinkstock
Gdyby ona mi teraz powiedziała, że wychodzi za mąż - raczej bym nie protestowała. Zwłaszcza, gdyby oświadczył jej się aktualny chłopak. Są ze sobą od prawie 2 lat i cudownie się na nich patrzy. Szanują się i kochają - to widać. On też jest bardzo dojrzały i odpowiedzialny. Mogłabym pobłogosławić takiemu związkowi i odliczać czas do pojawienia się na świecie moich wnuków. Bo tak - chcę być babcią i nie widzę sensu, żeby to odkładać na później.
Teraz jest młoda i silna, mniejsze ryzyko powikłań. Ja też jestem w dobrej formie i chętnie jej pomogę. Jak będzie chciała, to szybko wróci do nauki, zrobi studia i jak dzieci będą miały już kilka lat - zajmie się sobą. To jest moim zdaniem fajna kolejność i szkoda, że tak mało młodych ludzi się na to decyduje. Jak się sprawdzi jako matka, to tym bardziej zrobi karierę..
fot. Thinkstock
Nie postrzegałabym nawet jej wpadki jako porażki. Co się ma stać, to i tak się stanie. Metoda tutaj ma akurat najmniejsze znaczenie. Spokojnie patrzyłabym na ciężarną córkę, bo wiem, że ma dużo oleju w głowie, jest kochana przez chłopaka i mówiąc nieskromnie - ma bardzo fajną rodzinę. Wszyscy byśmy jej pomogli z największą przyjemnością. Fajnie mieć młodą mamę i jej dzieciaki też by to doceniły. A teraz te porody przed czterdziestką… Płakać się chce. Szkoda tych matek i ich pociech. To za późno.
Naciskać oczywiście nie będę, ale mówię córce wprost, że to fajny moment. Akurat skończył się rok szkolny, więc niech sobie to przemyśli. Dobrze byłoby odchować dzieci i mieć męża, a dopiero potem się rozwijać naukowo czy tam zawodowo. Wtedy naprawdę będzie wiedziała, czego oczekuje od życia.
Barbara