Uważam, że jestem osobą pomocną i dobrze wychowaną. Wiem, jak się zachować w każdej sytuacji i naprawdę trzeba się bardzo postarać, żeby mnie zdenerwować. Szanuję innych ludzi, a zwłaszcza osoby starsze. Rozczulają mnie, bo kojarzą mi się z dziadkami, których już nie mam. Ale czasami też strasznie mnie denerwują, tak jak wczoraj.
Jechałam sobie autobusem z pracy do domu. W ogóle nie powinnam tego dnia wychodzić, bo czułam się fatalnie. Rozbiera mnie jakaś grypa, ale jak to Polak-niewolnik, musiałam zrezygnować z L-4. Po kilku godzinach w biurze słaniałam się na nogach jak jakieś zombie. Zauważyłam wolne miejsce, więc usiadłam.
I wtedy bum - słyszę krzyczącą kobietę. Nie wiem, co się dzieje. Spoglądam w górę, a ona wisi nad moją głową. Była tak zdenerwowana, że aż na mnie pluła. ŻĄDAŁA ustąpienia miejsca i zaczęła całą litanię, dlaczego młodzi są chamscy, beznadziejni i podli. Nazwała mnie „wygodnicką paniusią”. Obraziła i upokorzyła w obecności innych ludzi.
fot. Unsplash
Nie miałam siły się kłócić, więc wstałam i wysiadłam na pierwszym przystanku. Teraz tego żałuję. Powinnam zareagować na jej skandaliczne zachowanie. Siedzieć tam dalej, bo mnie też należy się chwila odpoczynku. Czułam się bardzo źle i byłam zmęczona. Nie każdy młody człowiek to okaz zdrowia.
Zawsze mogłam być kaleką z orzeczeniem niepełnosprawności. Czasami tego nie widać na pierwszy rzut oka. I co wtedy? Babcia też by mnie zbeształa, bo ona nie widzi nic, poza czubkiem własnego nosa. Jest starsza, więc jej się należy.
Do teraz trzęsą mi się ręce, jak o tym pomyślę. A podobno z wiekiem człowiek mądrzeje…
Malwina