Jestem uczennicą prywatnego liceum i z tego powodu często ludzie mnie źle traktują. Jak tylko słyszą, że rodzice płacą mi za szkołę, to od razu wyobrażają sobie mnie jako snoba. Niektórzy nawet nie chcą mnie poznać, bo są uprzedzeni i koniec. A prawda jest taka, że prywatne szkoły nie są niczym złym. Wręcz przeciwnie! Odwiedziłam ostatnio koleżankę w jej liceum i po prostu się załamałam... Współczuję wszystkim, którzy muszą polegać na publicznej edukacji, bo to jest jakaś masakra.
Skoro mnie się wyśmiewa, bo chodzę do elitarnej szkoły za grube pieniądze, to co ja mogłabym sobie pomyśleć o uczniach zwykłych szkół? Przecież tam bieda aż piszczy, chodzą tam dziwni ludzie, nauczyciele są beznadziejni, warunki też. Załamałam się, jak to zobaczyłam na własne oczy. Wcześniej coś tam słyszałam od koleżanki, ale nie chciało mi się wierzyć. To ja już wolę być snobem, niż męczyć się w takim miejscu...
fot. Unsplash
Na korytarzu tłum ludzi, czego u mnie w życiu nie widziałam. Mamy tylko kilka klas po kilkanaście osób i nawet jak wszyscy naraz wyjdziemy na korytarz, to nie ma takiego ścisku. Wszyscy głośni, biegają, krzyczą, jakieś szarpaniny, tłumy dziewczyn w kolejne do toalety. Pech chciał, że ja też musiałam skorzystać i się jeszcze bardziej załamałam. Porozbijane lustra, ukruszone umywalki, a na sedesie luzem leżała brudna deska. Wszędzie jakieś śmieci. Wolałam się szybciej zerwać i skorzystać z WC w centrum handlowym.
Po korytarzu chodzą smutni i brzydcy nauczyciele bez żadnej energii, woźna w jakimś pokrowcu lata z brudną miotłą... Zajrzałam też do klas, a tam ławki sprzed kilkudziesięciu lat, uszkodzone ściany, zwiędnięte paprotki... To jest obraz nędzy i rozpaczy. Mnie wyśmiewają, a sami spędzają całe dnie w takim syfie i hałasie. Dopiero w tym momencie doceniłam, w jakiej ja jestem sytuacji. Nie muszę się uczyć w takich tragicznych warunkach.
fot. Unsplash
Słyszałam też od koleżanki sporo o nauczycielach. Podobno są straszni. Zależy im tylko na tym, żeby zgnębić ucznia. Potrafią sprawdzać klasówki przez 2 tygodnie i denerwują się, kiedy ktoś zapyta o wyniki. Uczą tak, że odechciewa się ich słuchać. To jest jakiś terror. U mnie wszyscy uśmiechnięci, zawsze mają czas, pomagają i wręcz zachęcają do dodatkowej aktywności.
Nie wspomnę o warunkach, bo mamy piękny i czysty budynek. Wszystkie okna szczelne, nowe meble, czyste łazienki. Gdybym nagle miała się przenieść do zwykłej szkoły, to chyba bym wpadła w depresję.
I kto tu z kogo powinien się śmiać?
Wiktoria