Chyba się zabiję!!! Tyle czasu czekałam na moment, kiedy będę mogła sobie zrobić dziarę, a tu taki niewypał. Wstydzę się swojej głupoty. Zaufałam tatuażyście i teraz nie wiem, co ja mogę z tym zrobić. Hasło na tatuaż wymyśliłam dawno temu, byłam pewna że takie właśnie chcę. Myślałam, że jak idę do studia, to pracują tam mądrzejsi ludzie... Nie zapisywałam go na kartce, tylko powiedziałam, co chcę.
Na łopatce miał być napis „The Sky Is The Limit”. W sensie, że nie ma żadnych ograniczeń i można wszystko osiągnąć kiedy tylko się tego chce i się walczy. Lubię to powiedzenie, bo dodaje mi wiary i sił. Zdecydowana poszłam na umówioną wizytę i okazało się, że to będzie najgorszy dzień w moim życiu! Facet spartaczył robotę, a ja zostałam z takim syfem na ciele! Pomylił literki.
Miało być „The Sky Is The Limit”, a on nie wiem jak to zrobił, ale wyszło mu „The Skie Ist The Limit”. Wyobrażacie to sobie??? Po jakiemu to w ogóle jest? Jak można nie znać podstawowych słów po angielsku? Dopiero w domu zobaczyłam, co on najlepszego zrobił. Jestem naprawdę załamana . Poszłam do niego i zwrócili mi pieniądze. Powiedzieli, że nie bardzo da się to poprawić.
Gdyby to były normalne literki, to jakoś by połączył „i” z „e” i zrobiłby z tego „y”, a z „t” zrobiłby jakiś mały symbol. Ale to jest dość duża czcionka z zawijasami i sama sobie nie wyobrażam, jak to można poprawić. Tyle czasu czekałam, miałam być z tego dumna, a teraz mogę się tylko wstydzić. Jak mi coś strzeli do głowy, to sobie to wytnę.
Koleżanka mówi, że powinnam pozwać tatuażystę, ale co mi to da? Dziary nie da się uratować, a usuwanie jest przecież strasznie bolesne. Do tej pory nawet nie pokazałam tego rodzicom. Od razu by było „a nie mówiliśmy?”. Mówili, mówili. Odradzali i twierdzili, że będę żałować. Szkoda, że tak szybko się to stało.
Nie chcę do końca życia chodzić z czymś takim i wstydzić się pokazywać!!!
Madzia