W weekend miałam urodziny. Nie robiłam żadnej imprezy, ale rodzice złożyli mi życzenia, chłopak też, było kilka telefonów. Obchodziłam je pierwszy raz od kiedy jesteśmy razem, ale trochę się zawiodłam. Chyba wolałabym, żeby nic mi nie dawał, niż tak się ośmieszał. Lepiej gdyby już nawet zapomniał. Chodzi o to, że dostałam od niego coś bardzo taniego i sama poczułam się mało wartościowa.
Nie jestem jakąś materialistką, ale tu chodzi o dobre obyczaje. Ja bym nigdy nikomu dziadostwa nie dała, nawet gdyby mnie nie było stać na nic drogiego. Po prostu trzeba mieć jakiś gust i rozum, żeby unikać takich wpadek.
Dostałam bukiet kwiatów i flakon perfum. Z dyskontu!!! Na nic więcej nie zasługuję?
fot. Thinkstock
Od razu jak go zobaczyłam z tymi kwiatkami, to wiedziałam skąd są. Widzę je codziennie na zakupach jak stoją w wiadrach. Kosztują kilka złotych. W sam raz, żeby bez okazji sobie postawić we flakonie, ale nie jako prezent. Błagam... Perfumy jakiejś nieznanej marki, na pewno z tego samego sklepu i też za grosze. W sumie kilkanaście zł.
Trochę mnie to zmartwiło, bo widocznie nie traktuje mnie poważnie. Ja na długo przed jakąś okazją obmyślam, czym obdarować bliską osobę. On się nie wysilił. Musiał chwilę przed przyjściem wskoczyć do tego dyskontu i kupić.
Nawet nie chodzi o cenę, ale zupełny brak pomysłu. Dla mnie to jest bezczelne w jakimś sensie.
fot. Thinkstock
Nie chcę wyjść na zrzędę, ale wyobraźcie sobie, jak ja bym mu kupiła najtańszy dezodorant, a do tego puszkę piwa za 1,70 zł. To nie jest prezent, ale kpina i obraza dla człowieka. Nawet bym się nie wygłupiała. Już lepiej by było jakby przyniósł ciastka albo zaprosił mnie do pizzerii. Tym „upominkiem” tylko mnie rozzłościł. Już nie umiem go poważnie traktować.
Najgorsze jest to, że czuł się dumny i zadowolony z siebie. Zupełnie tak, jakby miał powód. A nie miał! Powinien się zapaść pod ziemię ze wstydu...
Czy on mnie w ogóle kocha?
Kasia