Uważam siebie za kobietę nowoczesną, oświeconą i solidarną, ale muszę się w jednej kwestii wyłamać. Chodzi mi o czarny protest i poniedziałkowy strajk kobiet. Idea szczytna, bo sama nie popieram majstrowania przy ustawie aborcyjnej. Ale czy na pewno połączyła wszystkie kobiety? Raczej te bogate, z największych miast, które mogą sobie pozwolić na taką odwagę.
Ja mieszkam w mniejszym mieście i u nas ani słowa na ten temat. Większość nie ma ochoty się buntować. A jak ktoś by chciał zaprotestować, to mimo wszystko lepiej się nie wychylać. Jak miałaby strajkować nauczycielka z wiejskiej szkoły? Albo kasjerka w markecie?
Uważam, że całe to zamieszanie dotyczy wyłącznie grupy ustawionych życiowo kobiet, które nic nie ryzykują.
Bo jaka to odwaga, żeby zrobić sobie wolne w wielkiej korporacji? Bierzesz urlop na żądanie i mogą ci skoczyć. Poza tym, w takich miejscach kierownictwo już wcześniej zapowiedziało, że pozwoli pracownicom protestować. Co to za heroizm, żeby jakaś tam menadżerka, dziennikarka czy projektantka mody zrobiła sobie wolne? Może, nikt jej za to nie zmiesza z błotem.
Na podobną solidarność nie można liczyć w Polsce powiatowej, gdzie toczy się prawdziwe życie. Tu trzeba trzymać się kurczowo roboty i nie podskakiwać. Bo cię zwolnią i przez lata nic innego nie znajdziesz. Sama poszłam normalnie do pracy, bo wartościami i buntem nie nakarmię rodziny.
Całą tę „imprezę” uważam raczej za happening klasy średniej i wyższej. Czyli nie dla 90 procent normalnych ludzi.
Jak ktoś ma czelność mówić, że kobieta się wyłamała, bo poszła do pracy w sklepie albo na magazynie, to aż mnie ręka swędzi. Jaki miała wybór? Ona nie zarabia kilku tysięcy miesięcznie, nie może przebierać w ofertach i zwyczajnie się obawia o swój los. Bogaczki na stanowiskach niczym nie ryzykują, także to dla mnie żaden heroizm.
Nie wspominając o tym, że to nic nie da. Gdyby wszystkie panie się zmobilizowały, to może zrobiłoby wrażenie. Ale kilka wrzeszczących feministek na ulicach Warszawy to raczej przykry widok, niż rewolucja.
Nie żyjemy w normalnym kraju, więc z łatwością odbiorą nam godność i prawo decydowania o sobie…
Angelika