Kiedy miałam 18 lat na świat przyszła moja ukochana córeczka. Teraz ma 5 lat, a ja nadal ten sam problem. Otóż, gdy zaszłam w ciążę moje ciało nie zmieniało się normalnie. Powstała ogromna asymetria biustu, zniekształcenie lewej piersi i dodatkowo obie są obwisłe jak u starej babci. Kocham swoją córeczkę i nigdy w życiu nie chciałabym cofnąć czasu, ale przez mój defekt nie mogę w pełni cieszyć się życiem. Nie mogę chodzić na basen, chodzić w bluzkach na ramiączka i w bluzkach z dekoltem. Nie chodzę na imprezy.
Praktycznie nie mam znajomych, bo odkąd mam ten problem, stałam się antyspołeczna, bo boję się że ktoś zauważy mój defekt. Mam kochającego narzeczonego, był ze mną zawsze, pomimo że jego rodzice nie byli zachwyceni, gdy się dowiedzieli, że jestem w ciąży. Bałam się ich. Grozili, że za wszelka cenę nas rozdzielą. Oferowali też pieniądze... no, wiecie na co. Nie mogę o tym nawet myśleć. Dopiero po jakimś czasie zrozumieli, że nic nie wskórają. Teraz mam z nimi dobry kontakt, ale nadal pamiętam co nam zrobili.
Nigdy im tego nie wybaczę. Nigdy moje dziecko nie zostanie u nich na noc, ani nawet na dłużej niż 2 godziny. W każdym razie, niedługo ślub, już za 1,5 roku. Cieszę się ogromnie z tego, bo już od dawna wyobrażałam sobie ten dzień jako najpiękniejszy w moim życiu. Już teraz mam przed oczami obraz przedstawiający mnie i mojego męża siedzących w bujanych fotelach z siwymi włosami, dookoła biegające nasze wnuki...
A potem dociera do mnie rzeczywistość, że to nie będzie taki piękny dzień. Jego rodzice dają nam część sumy na to wesele, moi rodzice tylko tyle na ile ich będzie stać, ja nawet nie chcę od nich brać pieniędzy, bo wiem że nie mają. Resztę mamy nadzieję pokryć z kopert. Ledwo stać nas będzie na wesele, więc o nowym biuście mogę zapomnieć. Mój facet wie jak cierpię z tego powodu i on to podobnie przeżywa, bo nie stać nas nawet na operację na kredyt.
Mamy już kredyt na auto potrzebne do jego pracy i nie dostanie drugiego. Próbowałam już każdych możliwych sposobów, zgłaszałam się do programów, ale nigdy żadnego odzewu ze strony organizatorów. Dlaczego ja nie zasługuję na ich pomoc? Moja iskierka nadziei maleje z dnia na dzień. Czy jest jeszcze jakaś szansa dla mnie na normalne, szczęśliwe życie? Ja już jej nie widzę...
Monika