To niby nie jest moja sprawa i w ogóle nie powinnam się mieszać w takie rzeczy, ale trudno mi tak siedzieć spokojnie. Jestem szczęśliwa, że zostanę niedługo ciocią. Moja siostra ma termin porodu na sierpień, więc jeszcze w te wakacje będę mogła się nacieszyć maluszkiem. To będzie dziewczynka. Nie to, że jestem wybredna, ale to podwójna radość dla mnie. Siostra zdrowa, ciąża się prawidłowo rozwija, ale coś musiało się popsuć...
Usłyszałam, jakie imię wymyśliła dla córki i nie potrafię się z tym pogodzić. Chodzi o imię Amelia. Co mi się w tym nie podoba? Nie ma nic wspólnego z Polską, jest strasznie popularne (co druga dziewczynka dzisiaj to Amelka), a na dodatek ma paskudne znaczenie.
Tak, mało kto wie, że amelia to choroba!
Po pierwsze – lepiej nie nadawać takich oklepanych imion, bo potem są same problemy. Lepiej mieć oryginalne imię, niż takie, które będzie miała połowa dziewczynek w klasie. Po drugie – mieszkamy jednak w Polsce, więc po co te wszystkie światowe imiona. Tak jakby w naszym języku nie było żadnych ładnych. Po trzecie – to okropne znaczenie...
Cytuję Wikipedię: „Amelia – wada wrodzona polegającym na całkowitym braku kończyny lub kończyn”. Koniec cytatu, chyba wystarczy.
Oni chcą z niej zrobić tym imieniem kalekę! Wiem, że niewiele osób zna to znaczenie, ale wystarczy, że ja znam. Mam zamiar im o tym też powiedzieć. Ciekawe czy wtedy zmądrzeją...
Mam bardzo krytyczny stosunek do tego wyboru, ale mimo wszystko jeszcze się głośno na ten temat nie odezwałam. W sumie, to jest ich dziecko i tylko ich sprawa. Nigdy nie chciałam w żadnym stopniu ingerować w ich życie. Ale czy w takiej sytuacji można tak po prostu siedzieć cicho? Moim zdaniem zrobią krzywdę dziecku.
Nie dość, że imię oklepane, to jeszcze oznaczające coś tak strasznego... Myślicie, że powinnam zabrać w tej sprawie głos? Mam do tego prawo?
Nina