Albo mam jakiegoś pecha, albo nie wiem. W poprzednim związku nie czułam się usatysfakcjonowana, bo... Jakby to powiedzieć – zbyt wiele nie czułam. Natura za bardzo go nie obdarzyła i było naprawdę ciężko. Nie rozstaliśmy się z tego powodu, ale nie ukrywam, że był to jakiś problem. Od tego czasu nie wierzę w bajki, że rozmiar nie ma znaczenia. Ma i im bliżej mu do średniej, tym lepiej. Oczywiście, jak to ja, spadłam z deszczu pod rynnę. Aktualny chłopak jest zupełnym przeciwieństwem tamtego. Także w tym temacie.
Możecie się śmiać, ale to też jest problem. Związek skonsumowaliśmy po ciemku i od samego początku czułam dyskomfort. Kiedy następnym razem zobaczyłam, z czym miałam do czynienia, to nie było mi do śmiechu. Nie przesadzam, ale był ze dwa razy większy, niż poprzednika. Na długość, szerokość, obwód. To nie tylko wygląda przerażająco, ale jest też kłopotliwe, kiedy przychodzi co do czego. Nie odczuwam żadnej przyjemności.
fot. Thinkstock
Zamiast cieszyć się z bliskości, to ja się modlę, żeby do tego nie doszło. A jak już, to żeby nie przesadził, bo nie chcę później chodzić obolała. Często tak to się kończy. Zaciskam zęby, nawet nie udając zadowolenia, on robi swoje, a ja przez kilka dni dochodzę do siebie. Potem się obraża, że znowu mu odmawiam, bo mam jakieś dziwne humory. Tu nie chodzi o mój humor, ale rzeczywisty ból fizyczny! I zwykły strach, którego on nie potrafi pojąć.
We wszystkich sprawach świetnie się dogadujemy, ale w sypialni nie jest i chyba nigdy nie będzie normalne. Pytałam ginekologa, co z tym zrobić i stwierdził, że zawsze można „poćwiczyć”. Z czasem ból zniknie. Ciekawe kiedy, bo to trwa już dość długo i nie widzę żadnej różnicy. Na nic długa gra wstępna i lubrykanty. To jest fizycznie niemożliwe, żeby się dopasować. Albo ja jestem jakaś wybrakowana, albo to jednak jego wina. Obstawiam to drugie, bo uwierzcie mi – czegoś takiego chyba w życiu nie widziałyście.
fot. Thinkstock
On dzięki temu czuje się męski i fajny, nie ma kompleksów i ogólnie jest mu dobrze. Ja cierpię. To nie jest normalna sytuacja, żeby bliskość kojarzyła się z bólem i strachem. Ja mam gęsią skórkę z przerażenia, że znowu mnie to czeka. Zależy mi na jego satysfakcji, ale o swojej musiałam już zapomnieć...
Dlatego radzę nigdy nie śmiać się z takich rzeczy. Cieszcie się z tego, co macie, zamiast marzyć o nie wiadomo czym. Mnie się trafił facet z niesamowitymi gabarytami i kompletnie nic dobrego z tego nie wynika.
Ale zanim się pośmiejecie, to poradźcie, co mam zrobić!
Malwina