Byłam z moim chłopakiem przez prawie 2 lata i w tym czasie bardzo się zmienił. Kiedy go poznałam, to był okaz zdrowia. Dobrze zbudowany, z widocznymi mięśniami i ogólnie mógł się podobać. Nie byłam z nim tylko dlatego, ale chyba lepiej mieć przy sobie kogoś ładnego, niż brzydkiego. Przynajmniej miałam motywację, żeby samej się starać. Trochę schudłam, zaczęłam uprawiać sport i pasowaliśmy do siebie idealne. Po roku wszystko się zmieniło. On sobie odpuścił i coraz mniej przypominał dawnego siebie. Przestał mnie nawet pociągać.
Nie wiem dokładnie ile utył, bo nigdy nie chwalił się wagą. Zmiana była widoczne gołym okiem. Kiedyś zarys mięśni - teraz tłuszcz. Ładna klatka piersiowa zaczęła przypominać obwisłe kobiece piersi. Ogromne uda, które się rozlewały jak siadał. Na moje oko to 10-15 kg więcej go było. Stwierdziłam, że to chwilowe i na pewno odbije się od dna. Namawiałam go na to, ale nie posłuchał. Dlatego odeszłam.
fot. Unsplash
Powiem szczerze, że przestał mi się wizualnie podobać. Z charakteru cały czas ten sam dobry człowiek, ale wszystko się pomiędzy nami popsuło. Mnie denerwował jego coraz gorszy wygląd, jego moje narzekanie. Kiedyś był pierwszy do zabawy i cały czas go nosiło, a teraz tak oklapł, że cały dzień by leżał. On mnie zaczął dosłownie denerwować. Aż nie chciało mi się z nim widywać, bo wiedziałam, jak będzie. Ta skwaszona mina i obwisłe piersi… To nie był chłopak, którego poznałam i w którym się zakochałam.
Prawda jest taka, że odeszłam od niego, bo się zaniedbał. Nie rozumiem zupełnie dlaczego. Gdybym sama żarła jak najęta i tyła, to jeszcze można zrozumieć. Ale nic takiego nie było - cały czas się ruszam i jem lekko. Z niego zrobił się otyły dziad. Młody chłopak, a ma ciało gorsze od mojego ojca. Nie wstydzę się przyznać, że przestał mnie fizycznie kręcić. Bez tego nie da się tworzyć udanego związku!
fot. Unsplash
Nie chodzi o to, że jestem tylko wzrokowcem i reszta się nie liczy. To nieprawda! Tylko, że jego wygląd zaczął rzutować na naszą relację. No i skądś się wziął - on stał się tak leniwy i nudny, jak nigdy wcześniej. Wreszcie jakieś 2 tygodnie temu nie wytrzymałam. Zobaczyłam jak siedzi i brzuch mu się opiera na udach. Wstałam i wyszłam. Potem mu tylko napisałam, że zmarnował swoją szansę. Przyznałam, że nie mogę na niego patrzeć. Trochę chamskie, ale za bardzo mi na nim zależało, żeby teraz kluczyć i udawać.
Z tego powodu stałam się wrogiem też dla niektórych znajomych. Im jest żal mojego chłopaka. Twierdzą, że pokazałam swoją płytkość. Łatwo się mówi, ale to nie oni musieli zmuszać się do igraszek z człowiekiem, który mi się wizualnie w ogóle już nie podobał. Czy chciałabym z nim znowu być, gdyby wrócił do formy? Nie wykluczam.
Diana