Wstyd mi się do takich rzeczy przyznawać, ale muszę to z siebie wyrzucić. Sprawa wygląda tak, że obroniłam magisterkę i zaczęłam pracę. Nie jest to jakieś super stanowisko i wielkie pieniądze, ale i tak mam szczęście. Moi znajomi nie mają tak dobrze. Zarabiam około 2 tysięcy złotych miesięcznie na rękę. Nie za dużo, ale prawda jest taka, że mieszkam z rodzicami wydatków za dużo nie mam. Nigdy nie robili mi wyrzutów, że nie płacę za rachunki i nie dokładam się do zakupów. Ja to trochę wykorzystałam i teraz trudno mi się przestawić.
Problemy zaczęły się wtedy, kiedy odebrałam pierwszą w życiu pensję. Wcześniej pracowałam czasami dorywczo, ale nigdy nie dostałam takiej kwoty naraz. Planowałam co zrobię z tą kasą. Miałam sobie wreszcie naprawić komputer, bo mi strasznie wolno chodzi, zrobić duże zakupy do domu, odłożyć trochę do koperty (dostaliśmy zaproszenie na ślub), bez pytania zapłacić chociaż za kablówkę i internet. Miałam to wszystko zrobić, a nic z tego nie wyszło...
fot. Unsplash
Od tego czasu dostałam już 3 pensje i z żadnej nie zostało mi dosłownie nic. Ani razu nie dołożyłam się do rachunków, nic do domu nie kupiłam. Mało tego – ja ciągle chodzę bez pieniędzy, bo zupełnie nad nimi nie panuję! Rozchodzą się na głupoty, a ja nie potrafię nad tym zapanować.
Jak mi się pokończyły kosmetyki, to uznałam, że jako pracująca mogę kupić coś lepszego. Ponad 200 zł poszło. Trzeba było też kupić coś do ubrania, bo jakoś muszę wyglądać. Następne kilka stówek. Kino ze znajomymi, jedzenie na mieście, wizyta u lekarza, wykupienie recepty, różne zachcianki (dekoracje do pokoju itp.).
Pierwszej pensji pozbyłam się w 10 dni od wypłaty. W stycznuiu odebrałam pensję 5., a 12. już nic nie miałam. Nie wiem gdzie się te pieniądze podziały!
Co innego, gdybym naprawdę dokładała się do tych rachunków, kupiła coś konkretnego, wyjechała gdzieś. Ale nie. Nic się w moim i w moich rodziców życiu nie zmieniło. Dalej jestem darmozjadem, tyle że z własnymi pieniędzmi. Przynajmniej przez kilka dni w miesiącu. Nie panuję nad tym i chyba dorosłość mnie przerosła. Jestem przerażona tym, bo planowałam kiedyś się wreszcie wyprowadzić, ale nie widzę na to szans. Jak utrzymać się za takie pieniądze, skoro teraz nie płacę za mieszkanie i jedzenie, a i tak mi brakuje?
Wiem, że jestem darmozjadem i zachowuję się jak dziecko, ale to się dzieje niezależnie ode mnie. Jakoś nie umiem przewidywać konsekwencji. Jak mam kasę, to wydaję, a potem się martwię. Wstydzę się sama za siebie i zastanawiam się, czy tylko ja tak mam...
Zuzanna