Od dawna zabieram się za napisanie tego listu, ale nigdy nie miałam odwagi tego zrobić. Piszę z nadzieją, że list ten zostanie opublikowany, ponieważ chciałabym poznać opinie osób, które spojrzą na mój problem z boku. Ale jeżeli tak się nie stanie to mam nadzieję, że przynajmniej napisanie go pozwoli mi wyrzucić z siebie to, co czuję...
Mój problem polega na tym, że moi rodzice w ogóle się mną nie interesują, co bardzo mnie boli. Mam 23 lata, od czasu studiów nie mieszkam z rodzicami, a jednak coraz bardziej brakuje mi ich uwagi. Rozumiem, że nie jestem już dzieckiem, jestem samodzielna, dobrze radzę sobie na studiach i sama się utrzymuję.
Nie zależy mi jednak na ich pieniądzach, ale wyłącznie na kilku ciepłych słowach i zainteresowaniu tym co dzieje się u mnie. Mam okropny żal do rodziców o to, że nie było ich w tak ważnych dla mnie dniach, takich jak np. uroczystość absolutorium, która tworzona jest głównie z myślą o rodzicach czy obrona pracy licencjackiej.
fot. Thinkstock
Dzień, w który powinnam czuć się szczęśliwa, miałam łzy w oczach i ból w sercu. Czułam się strasznie samotna. Gdyby chociaż zadzwonili, zapytali jak było. Niestety, cisza. Tak samo jak w dzień egzaminu na prawo jazdy. Nawet nie zapytali jak poszło. Dzwonią tylko wtedy jak mają jakąś sprawę, co zdarza się bardzo rzadko, więc w zasadzie nie odzywają się prawie wcale.
Ostatnio powiedziałam sobie, że poczekam z wykonaniem telefonu i zobaczę kiedy przypomną sobie, że mają córkę. Niestety, minął już miesiąc i nadal cisza. Co mam robić? Czy ich zachowanie jest normalne? Chciałabym choć raz usłyszeć, że są ze mnie dumni, albo, że mnie kochają i jestem dla nich ważna…
Czasem łapię się na tym, że czuję się winna za swoje uczucia, za ten cały żal. Myślę o tym, że dali mi życie, nigdy nie zrobili mi nic złego, że powinnam być im wdzięczna, bo przecież mogłam mieć gorzej. Liczę na szczere opinie. Czy rzeczywiście mam prawo mieć żal do rodziców czy tylko się nad sobą użalam?
M.