Chyba raz na zawsze zwątpiłam we wszystkich facetów. W głowie mi się nie mieści, co oni wyprawiają. Najpierw udają nie wiadomo kogo, a potem wychodzi szydło z worka. A raczej słoma z butów. W życiu nie spotkałam żadnego, który potrafiłby się zachować, a ostatnia sytuacja to już zupełne przegięcie.
Jeden koleś starał się o moje względy kilka tygodni. Najpierw sam próbował zagadać, ale wybrał zły moment i go spławiłam. Potem próbował jeszcze kilka razy, aż wreszcie poprosił o pomoc kolegę. Tak się składa, że jesteśmy znajomymi, więc dałam się namówić. Wydawało mi się, że nie jest w moim guście, ale niech się chłopak cieszy.
Kiedy zapraszał mnie już oficjalnie na randkę, to coś w nim dostrzegłam. Całkiem przystojny, mądrze mówi i dobrze mu z oczu patrzy. Umówiliśmy się na sobotę wieczór i naprawdę nie mogłam się doczekać.
fot. Unsplash
Wcześniej był dość uparty, więc byłam pewna, że zorganizuje fajny wieczór. Musi zrobić dobre wrażenie, bo inaczej nic z tego nie będzie. Przyszedł punktualnie, wyszliśmy z mojego bloku, a on kieruje się w stronę przystanku. Nic nie powiedziałam, chociaż byłam pewna, że przyjechał po mnie samochodem. Okazało się, że nie ma.
Tak więc na elegancką randkę pojechaliśmy autobusem miejskim. Nawet nie miał drobnych, żeby chociaż mi kupić bilet, więc musiałam przepłacić u kierowcy. Nie zapowiadało się to zbyt dobrze, ale dalej naiwnie myślałam, że wynagrodzi mi to kolacją. Chociaż jego strój dawał do zrozumienia, że to nie będzie nic wielkiego. I nie było. Pojechaliśmy do centrum i zapytał, czy chcę coś zjeść. Niczego nie zarezerwował i skończyliśmy w McDonaldzie.
Chciałam stamtąd uciec, ale jakoś wepchnęłam w siebie te frytki i pozwoliłam się po wszystkim odprowadzić.
fot. Unsplash
I jak ja mam to rozumieć? Facet jest w moim wieku, więc powinien wiedzieć, co wypada. Zachował się jak jakiś gimbus. Ja bym się na jego miejscu spaliła ze wstydu, bo jak można się o kogoś starać, angażować innych, a potem wyskoczyć z randką w fast foodzie i wycieczką MPK.
Byłam wściekła, rozczarowana i odechciało mi się wszystkiego, ale tak naprawdę dobrze mi się z nim rozmawiało. Ma trochę oleju w głowie, ale zero wyobraźni. Obiecałam, że się odezwę, ale do tej pory tego nie zrobiłam. Nie wiem czy warto zawracać sobie głowę kimś takim. Jak bardzo trzeba być nierozgarniętym, żeby zorganizować taką żenującą randkę...
Pewnie dałabym mu jeszcze jedną szansę, ale tacy ludzie się raczej nie zmieniają. On pewnie jest z siebie dumny.
Iza