Nie wiem co ja mam zrobić... Moi znajomi już przestają się do mnie odzywać i im się nawet nie dziwię. Wszystko przez moich rodziców. Oni nie potrafią zrozumieć jednej rzeczy – BEZ TELEFONU NIE DA SIĘ ŻYĆ. Kto tak mówi, to niech spróbuje. Przecież jestem młoda, mam z kim pogadać, czasami trzeba wysłać sms-a, albo sprawdzić coś w necie. Ale ja oczywiście nie mogę, bo ciągle mam puste konto. Nie wiem po co oni się zgodzili na moją komórkę, skoro się do tego nie dokładają.
Usłyszałam, że to jest moja sprawa, a za przyjemności mam płacić sobie sama. Nie wiem, w jakim świecie oni żyją... Jak tak bardzo chcą, żebym była samodzielna, to proszę bardzo. Rzucę szkołę, pójdę do roboty i będę miała na „przyjemności”. Wiadomo, że na to nie pozwolą, a ja jestem jak jakiś odludek przez nich. Ciągle się muszę tłumaczyć dlaczego komuś nie odpisuję i jest mi wstyd.
fot. Thinkstock
Nie dostaję od nich kieszonkowego, więc nie mam jak sobie doładować konta. Jestem przeszczęśliwa, jak dostanę na urodziny albo imieniny kasę od kogoś. Wtedy oszczędzam, żeby mieć na kilka razy. Ale to się szybko kończy i co dalej? Potem się dziwią, że niektóre głupie dziewczyny puszczają się za doładowania... Ja taka nie jestem, ale tak się przecież zdarza. One to robią z upokorzenia.
Bo dzisiaj to naprawdę wstyd, żeby mieć kilkanaście lat i nie móc sobie spokojnie pogadać przez telefon albo wysłać sms-a. Od razu jest śmiech i wyszydzanie, że jesteś biedakiem i nawet na to cię nie stać. Ja już kilka razy miałam takie sytuacje. Musiałam się głupio tłumaczyć, że nie mogłam zadzwonić, bo coś tam. Tak naprawdę miałam telefon w ręce, ale pusto na koncie!
fot. Thinkstock
Ja dobrze wiem, że mnie niektórzy wyśmieją, bo to przecież żaden problem. Raczej nie powie tak nikt, kto musiał błagać o głupie doładowanie telefonu. Dla mnie to jest upokarzające, żebym musiała się płaszczyć przed rodzicami o taką bzdurę... Jeszcze gdyby to coś dawało, ale nie. Teraz np. od tygodnia nie mam ani grosza na telefonie i jestem odcięta od swoich znajomych. Nie zawsze da się pogadać przez net. Oni jakoś nie mają takich problemów. Albo rodzice im dają kasę na doładowanie, albo płacą abonament.
Jak mam im to wytłumaczyć, żeby wreszcie zrozumieli? Mam już serdecznie dość...
Julia