Przyjęłam z chłopakiem księdza po kolędzie. Skrytykował nas, że mieszkamy razem bez ślubu... Martyna

Usłyszeliśmy od niego, że „w tym domu grzech wisi w powietrzu”!
Przyjęłam z chłopakiem księdza po kolędzie. Skrytykował nas, że mieszkamy razem bez ślubu... Martyna
fot. iStock
12.01.2017

Kilka dni temu był u mnie ksiądz z wizytą duszpasterską. Postanowiłam go przyjąć, chociaż mój narzeczony był przeciwny. Daleko mu do Kościoła. Poza tym, żyjemy w wynajmowanym mieszkaniu, więc jakoś nie utożsamiamy się z parafią. Ja mimo wszystko się uparłam. Po co robić sobie problemy i dawać sąsiadom powody do plotek. Mój chłopak nawet to przeżył i nie uciekł wtedy z domu. Tylko, że teraz muszę mu przyznać rację. Mogłam księdza w ogóle nie wpuszczać, bo szkoda nerwów.

To było niby do przewidzenia, ale myślałam, że jak człowiek kogoś gości, to ten się odwdzięczy dobrym nastawieniem. Z tym duchownym było inaczej. Strasznie nie spodobało mu się to, że przyjmują go konkubenci. Nie powiedział wprost, że pójdziemy do piekła, ale uparcie drążył ten temat. Tak długo, aż zaczęłam z nim dyskutować i cała ta wizyta zakończyła się kiepsko. On ma nas za grzeszników, a ja się na niego obraziłam.

 

ksiądz po kolędzie

fot. iStock

Zaczął słowami w stylu „widzę, że młode małżeństwo”. Potem dopytywał jak długo, gdzie wzięliśmy ślub i czy przypadkiem nie planujemy powiększenia rodziny w najbliższym czasie. Pewnie chciał zarobić na chrzcie. Ja ze zbolałą miną odpowiadam, że jeszcze nie jesteśmy małżeństwem, ale to się za kilka miesięcy zmieni. On na to: „a czy pani rozumie, co to znaczy przed ślubem?”. Zasugerował wprost, że narzeczeństwo nie ma nic do rzeczy. Powinniśmy zaczekać ze wspólnym mieszkaniem.

No to ja dalej swoje, że za bardzo się kochamy, by być osobno. To mój jedyny, dbamy o siebie i wspieramy się na każdym kroku. „To nic” - stwierdził. Żeby małżeństwo było udane, to potrzeba też cierpliwości i szacunku. Próbowałam zmienić temat. Nawiązałam jakoś do Światowych Dni Młodzieży, żeby przypomniał sobie o papieżu Franciszku. On by nas tak nie zbeształ. To też na nic. Dalej była pogadanka, że w tym domu grzech wisi w powietrzu i trudno mu się tutaj modlić.

 

ksiądz po kolędzie

fot. iStock

Mogłam zamilknąć i poczekać, aż sobie pójdzie, ale zamiast tego powiedziałam, że nic na siłę. My gościmy księdza z dobrego serca i potrzeby, ale jeśli się źle u nas czuje, to my do niczego nie zmuszamy. Dalej cała tyrada o naszej nieodpowiedzialności. No i w ogóle to powinnam panować nad emocjami, bo mogłam go w ten sposób obrazić. Kopertę oczywiście na koniec wziął, ale nawet nie spojrzał w oczy. Bardzo przykro mi się zrobiło i niestety kolejny raz ksiądz zniechęca mnie do Kościoła.

Na szczęście ślub już zaplanowany i to gdzie indziej, ale szkoda, że duchowni rzucają młodym kłody pod nogi. Przydałoby się więcej zrozumienia i nowoczesności. On dobrze wie, że dziewic na ślubnym kobiercu już praktycznie nie ma.

Także ja się zraziłam i polecam się zastanowić parom w podobnej sytuacji.

Martyna

Polecane wideo

Komentarze (22)
Ocena: 3.64 / 5
gość (Ocena: 5) 16.01.2017 16:44
jak przyjmuesz do domu ksiedza to nicz sie z tym ze bedzie cie upominal zgodnie z nauka kosciola. Jak nie chcesz sie stosowac do zasad przeciez nikt cie nie zmusza
odpowiedz
megi (Ocena: 2) 14.01.2017 18:27
A czego sie laska spodziewała po księdzu ;/ ? Że przyjdzie z listem gratulacyjnym, że mieszkają bez ślubu? Trochę wyobraźni.
odpowiedz
luuu (Ocena: 5) 14.01.2017 09:56
Mi ksiądz nie dał rozgrzeszenia, kiedy powiedziałam, że mieszkam z mężczyzną bez ślubu. Wstałam i wyszłam. Wychodzi na to, że lepiej okłamać księdza, albo połowy rzeczy nie powiedzieć, żeby dostać rozgrzeszenie i nie nasłuchać się na swój temat. Idąc tokiem myślenia księży żadna para, która bierze ślub mając już dziecko również nie powinna dostać rozgrzeszenia, a tym samym wziąć ślubu. Niestety zniechęca się młodych ludzi do chodzenia do kościoła, spowiedzi i mówienia prawdy też. I dziwić się, że ludzie mimo, że są wierzący nie lubią kleru.
zobacz odpowiedzi (1)
gość (Ocena: 5) 14.01.2017 00:07
Ile daję księdzu? 30 sekund zanim spuszczę ze smyczy swojego ratlerka
odpowiedz
gość (Ocena: 5) 13.01.2017 13:13
Jakby mi ksiądz w domu powiedział, że ciężko mu się modlić w moim mieszkaniu to bym powiedziała że może wyjść jak mu nie pasuje. Prawda jest taka, że ksiądz powie,że to grzech mieszkać razem przed ślubem, ale jak już się przyjdzie i mu zapłaci za ślub to nie patrzy czy mieszkaliśmy wcześniej ze sobą czy też nie, bo kasa się liczy.
odpowiedz

Polecane dla Ciebie