Bardzo nie chcę zostać źle zrozumiana... Nie jestem rozkapryszoną dziewczyną, której ciągle mało. Nie brzydzę się biedy, nie szukam bogatych przyjaciół, nic z tego. Są czasami sytuacje, kiedy po prostu czuję się nieswojo i tak jest za każdym razem, kiedy odwiedzam swoją koleżankę. Jest mi strasznie przykro i nie chcę patrzeć na to, co się dzieje w jej domu. Sama czuję się z tym źle, ale to jest nie do przejścia.
Różnimy się trochę, ale to są tylko głupie szczegóły. Obie jesteśmy w tym samym wieku, mamy podobne zainteresowania, lubimy podobne rzeczy. Nigdy się na niej nie zawiodłam. Potrafię jej powiedzieć o rzeczach, których nie mówię nawet własnej mamie. Ufamy sobie i zawsze mogę na nią liczyć. Różnica jest tylko w tym, że jej się gorzej wiedzie.
Mieszka z tatą, bo mama zmarła 2 lata temu i młodszym rodzeństwem. To mieszkanie wygląda tragicznie.
fot. Unsplash
Mają tylko 2 pokoje dla 5 osób. W jednym mieszka jej tata z bliźniakami – mają 4 lata. W drugim ona z siostrą i bratem. 10-12 lat. Wiem, że jej ojciec haruje całymi dniami, żeby jakoś im się żyło, ale na żadną inną pomoc nie mogą liczyć. Dlatego dom powoli popada w ruinę i coraz trudniej mi tam wytrzymać. Ona czasami zaprasza i już nie wiem co wymyślać...
Może jestem fatalną przyjaciółką, ale nie potrafię się u niej wyluzować. U mnie zawsze sobie spokojnie pogadamy, mama przyniesie coś słodkiego, możemy słuchać muzyki albo pogapić się w komputer. A tam... Dwójka dzieci w tym samym pokoju. A czasami czwórka, jak nie ma jej cioci, która zazwyczaj pomaga. Rozwalające się łóżko, prawie dziurawa podłoga, wszędzie jakieś ciuchy.
Nie lubię tam bywać. Czasami się brzydzę. Czy powinnam mieć z tego powodu wyrzuty sumienia?
fot. Unsplash
Żeby było jasne – współczuję im tej biedy. Wiem jaka jest sytuacja i to nie zmieniło naszej przyjaźni. Jest dokładnie tą samą świetną dziewczyną, którą poznałam w gimnazjum. Zmieniły się tylko okoliczności, które mnie dobijają. Nie umiem tam spokojnie siedzieć. Czasami chce mi się płakać, jak na to wszystko patrzę. Zamiast się rozluźnić po szkole, to potem do końca dnia i w nocy myślę o ich sytuacji...
Jak mam jej o tym powiedzieć? A może nie mówić? Tylko już brakuje mi wymówek, żeby jej nie odwiedzać i żeby ona przyszła do mnie. Czuję się z tym źle, ale same widzicie, że naprawdę ją lubię. A na remont i poprawę sytuacji tam się niestety nie zanosi.
Ula