Pewnie mało kto mnie zrozumie, ale tym bardziej chciałam się wygadać. Wiele osób pewnie nie zdaje sobie sprawy z istnienia takich osób, jak ja. Mam 24 lata i nadal jestem dziewicą. Nie dlatego, że boję się seksu albo nie odczuwam popędu. Pod tym względem jestem całkowicie normalna. Jednak rodzice wychowali mnie tak, a nie inaczej i takie są efekty.
Pochodzę z bardzo wierzącej rodziny, w której sprawy intymne zawsze były tematem tabu. O pierwszym razie nikt ze mną nie rozmawiał. Chyba, że księża, których spotykałam na swojej drodze przez te wszystkie lata. Mówili ciągle o grzechu i że trzeba zaczekać do ślubu. Sama już nie wiem, co naprawdę o tym myśleć.
Wydaje mi się, że wciąż zwlekam, bo najbardziej boję się antykoncepcji. Z jednej strony wiem, że prezerwatyw i pigułek używają miliony ludzi i nic złego im się nie dzieje. Ale przez całe życie wkładano mi do głowy, że to najgorsze zło. Coś nienaturalnego i bardzo szkodliwego.
Podejrzewam, że wcale nie jest tak źle, ale nie wyobrażam sobie, że nagle miałabym zacząć łykać hormony, a chłopak miałby użyć przy mnie kondoma. Tego boję się najbardziej. Pewnie to irracjonalny strach, ale niektórych myśli nie da się pozbyć z głowy ot tak.
Chociaż mam coraz większą ochotę i nie uważam, że trzeba czekać aż do ślubu, a nawet pojawił się na mojej drodze ktoś wyjątkowy - cały czas czekam. Nie wiem na co. Zabezpieczać się boję, a ciąży jeszcze bardziej.
Tak właśnie niektóre poglądy potrafią skrzywić człowiekowi psychikę. Nie wiem, czy kiedykolwiek będę normalna.
Zuzanna