W mojej rodzinie wydarzyła się ogromna tragedia. Siostra jeszcze niedawno chodziła szczęśliwa, że urodzi wymarzone dziecko i nagle po wszystkim. W 3. miesiącu poroniła praktycznie bez powodu. Wszystkie wyniki badań w normie, żadnych niepokojących sygnałów, bardzo o siebie dbała. Koszmar dla wszystkich, ale dla niej oczywiście największy. Tym bardziej, że chce wyprawić pogrzeb, czego raczej się nie praktykuje. Przynajmniej ja o tym nie słyszałam.
Rozumiem jej żałobę i rozpacz, ale nie wiem czy warto to potem rozpamiętywać. Organizacja wielkiej uroczystości, zapraszanie rodziny, nagrobek… Nie mówię, że 3-miesięczny płód to nie człowiek, ale jakoś inaczej to się powinno załatwić. Ona ma w planie odebrać ciało i zrobić to wszystko nawet wbrew naszej woli. Jej mąż też chciałby zamknąć ten rozdział. Spróbować znowu, zamiast dalej opłakiwać poronione maleństwo.
fot. Unsplash
Czy ja jestem jakaś bezduszna, że tak myślę? Z kim nie rozmawiam, to słyszę podobne argumenty. Lepiej zamknąć ten etap, zamiast później przez lata rozdrapywać rany. Jeśli naprawdę dojdzie do pogrzebu i postawią nagrobek, to ona już nigdy nie dojdzie do siebie. W tym przypadku chyba prawdą jest, że co z oczu, to z serca. Nie zabraniam jej pamiętać i nosić żałobę, ale na tym moim zdaniem powinna poprzestać. Próbujemy jej to uświadomić, ale na razie bez skutku.
Mąż nie może słowa powiedzieć, żeby jej nie zranić. Rodzice też się obawiają. Tylko w rozmowie ze mną pozwalają sobie na szczerość. Mają dokładnie takie samo zdanie, jak ja. Zamknąć temat bez żadnych pogrzebów i pochówków. Sprawy idą jednak coraz dalej i myślę, że ona wreszcie dopnie swego. Będziemy żegnać płód, tak jak człowieka, który się urodził i żył na świecie kilkadziesiąt lat. Coś mi w tym nie gra.
fot. Unsplash
Nie bez powodu takie rzeczy nie zdarzają się często. To jest zbędne i szkodliwe. Już sobie wyobrażam, jak ona chodzi codziennie na ten cmentarz i coraz bardziej się pogrąża w rozpaczy. To wcale nie leczy ran i nie pozwala wrócić do normalnego życia. Chciałabym, żeby ona to zrozumiała, ale natychmiast słyszę w odpowiedzi, że jestem potworem i zachowuję się nieludzko.
No to co? Pozwolić jej dalej się w tym babrać i spokojnie patrzeć, jak doprowadza się do coraz gorszego stanu?
Małgorzata