Bardzo lubię się uczyć, ale i tak strasznie boję się chodzić do szkoły. Kiedy w planie lekcji mam WF, to po prostu nie mogę wstać z łóżka. Wszystko mnie boli, jest mi niedobrze i nawet nie chcę myśleć o tym, co mnie czeka. Znowu ten okropny stres, kombinowanie, jak się przebrać, żeby inne mnie nie zobaczyły. Może nie słyszę z ich strony komentarzy, ale widzę, jak się na mnie patrzą, a potem szepczą. Jestem przy kości, mam duże piersi z pierwszymi rozstępami, dużą pupę. Nie wyglądam jak one.
Czuję się jak okropna świnia, która nie powinna się nikomu pokazywać w samej bieliźnie. Dlatego robię wszystko, żeby tego nie robić. Przebieram się w toalecie, ale jeśli ta jest zajęta, a WF się zaraz zacznie, to nie mam wyjścia i wszystkie mogą mnie zobaczyć. Myślę tylko o tym, że one to widzą, a potem mnie obgadują. Nie mam na to dowodu, bo boją się komentować mój wygląd przy mnie. Ale wiem jak jest. Wolę pisać sprawdzian z matematyki z całego roku, niż iść do szatni.
Inne większe dziewczyny załatwiły sobie zwolnienia z WF-u i teraz też mogą się tylko gapić i głupio uśmiechać. Zostałam tam sama. Cała reszta jest zgrabna i ładna. Ale ja nie chciałabym uciekać od problemu, bo wiem, że inaczej nigdy się nie zmienię. Próbuję się zmuszać, ale jest ciężko. Szatnia to nie jedyny problem. W czasie ćwiczeń moje ciało całe faluje, piersi podskakują, robią się okropne wałeczki. Ale jakoś ćwiczę. Gdyby nie ten WF, to w ogóle bym się nie ruszała.
Potem jestem strasznie spocona, a w szkole nie ma pryszniców. Nie dość, że brzydka i gruba, to na dodatek kiepsko pachnę na kolejnych lekcjach. Nie wiem jak długo to jeszcze wytrzymam. Gdybym załatwiła sobie zwolnienie, to dalej bym tyła i w ogóle nie znałabym wysiłku fizycznego. A tak przynajmniej coś tam robię. Tylko, że wstyd wcale się nie zmniejsza. Koleżanki z klasy są pewne siebie, szybko biegają, potrafią grać w siatkówkę, a ja nie potrafię zrobić nawet pełnego skłonu.
Przy każdym wybieraniu drużyn zostaję na sam koniec. Trafiam gdzieś i od razu słyszę mruczenie niezadowolenia. Wiem, że nigdy nie będę sportsmenką, ale chciałabym się zacząć akceptować. Fajnie jest być szczupłym i energicznym, ale dlaczego dziewczyny muszą dawać mi to tak odczuć? Wiem, że jestem brzydsza, grubsza i gorsza, ale ja przynajmniej walczę. Inne już się poddały i siedzą na każdym WF-ie na ławce.
Jak przełamać wstyd?
Sylwia