Przyznam się od razu, że nie jestem jakoś bardzo doświadczona. Byłam wcześniej tylko z dwoma chłopakami i robiłam to zaledwie kilka razy. Teraz wydaje mi się, że trafiłam na kogoś idealnego i chciałabym, żeby nam się układało też w sypialni. Ogólnie nie mogę narzekać, ale on ma jedną straszną wadę. Naprawdę wolałabym, żeby przeżywał to po cichu, niż robił coś takiego. W czym problem? Cały czas do mnie gada, a co chwilę po prostu wrzeszczy. Fajnie, że tak mu dobrze, ale mnie to rozprasza.
Ostatnio w trakcie zabawy opowiedział mi, co robił przez cały dzień, kogo spotkał i co kupił, a w przerwach krzyczał. To są straszne jęki, które na pewno sąsiedzi słyszą. Teraz w windzie bardzo się krępuję, kiedy ich spotykam. Pewnie mają nas za jakichś zboczeńców. Zazwyczaj to kobiety wydają dziwne dźwięki. Jeszcze nie słyszałam o facecie, który darłby się wniebogłosy.
fot. Thinkstock
W żartach próbuję go uciszać, ale to nic nie daje. Albo wrzeszczy, jakby go zażynali, albo mieli ozorem bez sensu i tylko psuje atmosferę. Jak można się skupić na seksie, kiedy ktoś ci opowiada o swoim beznadziejnym szefie, wybieraniu konfitur w sklepie albo o kłótni z matką? Wiem ze swoich źródeł, że była go rzuciła. Zastanawiam się czy m.in. nie z tego powodu. Ja nie wiem ile to jeszcze wytrzymam, a boję się z nim szczerze porozmawiać. Co mam mu powiedzieć. Nie drzyj się tak, bo mnie to wnerwia i przeszkadzasz sąsiadom?
Ja jestem jego zupełnym przeciwieństwem. W trakcie jestem skupiona na przyjemności, na partnerze, przeżywaniu. Jakoś nie mam ochoty paplać ozorem o sprawach całkowicie nieistotnych. Wiadomo, że czasem coś tam mruknę, ale nie tak, żeby wszyscy wokół mnie słyszeli. Mamy w końcu sąsiadów na górze, na dole i z obu stron na tym samym piętrze. Naprawdę się teraz krępuję wychodzić z mieszkania. Modlę się, żeby na nikogo nie trafić.
fot. Thinkstock
Jeszcze tego brakuje, żeby któryś z nich przyszedł ze skargą albo zgłosił to do spółdzielni. Spaliłabym się ze wstydu. Dlaczego on nie potrafi inaczej? Normalnie jest raczej cichy i spokojny, trzeba go ciągnąć za język. Jak tylko zaczynamy się przytulać, to coś w niego wstępuje. Wylewa z siebie wszystko i wyrzuca najbardziej skrywane emocje. Fajnie, że tak swobodnie czuje się w moich ramionach, ale ile można to wytrzymywać… Czasami mam ochotę przycisnąć dłoń do jego ust, żeby już niczego nie mówił i nie jęczał jak ranne zwierze.
Moi poprzedni partnerzy zachowywali się jakoś normalniej. Może nie byli idealnymi kochankami, ale teraz dochodzę do wniosku, że wolę sypiać z przeciętniakiem, niż mistrzem seksu, który nie potrafi się zamknąć. Bo pomijając tą jego ustną nadpobudliwość, to niczego mu zarzucić nie mogę. Dlaczego tak mnie to wnerwia?
Weronika