Mam 25 lat i jeszcze nigdy nie byłam za granicą. Tylko raz w Czechach na zakupach. Zawsze marzyłam o tym, żeby zobaczyć świat, poznać nowe kultury, wygrzać się w jakimś ciepłym miejscu. Moich rodziców nie było stać na takie wyjazdy. W ogóle rzadko jeździliśmy na wczasy. Wakacje spędzałam raczej u dziadków na wsi.
Moi znajomi są w podobnym wieku i podróżują, gdzie chcą. Najbliższa przyjaciółka była już w Hiszpanii, na Cyprze, a zimą podobno wybiera się do Meksyku. Zazdrość mnie zżera, bo sama bym tak chciała. Nie wiem naprawdę, skąd ludzie biorą pieniądze na takie przyjemności. Kilka tysięcy złotych za 2 tygodnie. Tyle to ja zarabiam w 2-3 miesiące.
Mam przez ten czas wegetować, żeby pojechać? Tak się nie da. W tym roku chyba w ogóle zostanę w domu.
fot. Thinkstock
Już nawet myśleliśmy z chłopakiem o bliższej Chorwacji albo Rumunii, ale to też nie jest tania sprawa. Najmniej 1500 zł za tydzień w hotelu z przelotem. Może na jedną osobę byśmy uzbierali, ale razem nigdy nie uda nam się wyjechać. Szczerze mówiąc, odczuwam na tym punkcie kompleks, bo wiem, że niewiele w życiu widziałam.
Chciałabym być taka światowa, jak koleżanki, ale za co? Rodzice mi wakacji nie postawią, a sama ledwo wiążę koniec z końcem. Potem chce mi się płakać, jak oglądam na Facebooku zdjęcia znajomych. Piękne plaże, palmy, kolorowe drinki. A ja w najlepszym wypadku mogę sobie pozwolić na grilla na działce.
Czuję się jak kaleka. Nawet paszportu nie wyrabiałam, no bo niby po co…
fot. Thinkstock
Często mi się śni, że lecę samolotem i widzę z góry morze. Dla mnie to spełnienie marzeń, bo nigdy nie leciałam, a morze widziałam raz i był to zimny Bałtyk. Możecie mi wytłumaczyć, skąd ci ludzie biorą na to kasę? Nie uwierzę, że wszyscy zarabiają po kilka tysięcy na rękę. Może trzeba wziąć na to pożyczkę? Ale potem spłacaj cały rok…
Niestety, nie wygrałam na loterii, ani mój chłopak nie śpi na pieniądzach. Może kiedyś będę zarabiała więcej, ale pewnie wszystko pójdzie na codzienne życie. Dla mnie to ogromna zagadka, jak żyć godnie i jeszcze znaleźć w rocznym budżecie kilka tysiaków na takie przyjemności.
Pozdrawiam z Zielonej Góry…
Ola