Wiem, jak zostanę potraktowana, ale raz się żyje. Może ktoś jednak mnie zrozumie. Otóż, mam 26 lat i powinnam się już usamodzielnić, ale nie potrafię. Trochę też nie chcę. Pracowałam już dorywczo, ale nigdy nic na stałe. Skończyłam studia, więc chciałabym pracować w zawodzie i zarabiać godne pieniądze. To jest w Polsce chyba jednak niemożliwe. Byłam na kilku rozmowach, mówię ile chcę dostać na rękę i na tym się kończy.
Jako osoba z wyższym wykształceniem staram się o odpowiedzialne stanowiska. Jaka płaca, taka praca, więc zaczynam od 3500 zł na rękę. To chyba nie jest aż tak dużo. Zwłaszcza w mojej branży. Ale okazuje się, że dla pracodawców to kwota nie do przeskoczenia. Zatrudniają osoby, które w ogóle siebie nie cenią.
Ostatnio zaproponowano mi 2500 zł netto. Wiecie co? Świadomie nie przyjęłam tej oferty i dalej siedzę w domu. Uważam, że za takie pieniądze nie da się godnie żyć.
fot. Unsplash
Ktoś powie, że lepsza taka praca i płaca, niż żadna. Że od czegoś trzeba zacząć. Jestem innego zdania. Boję się, że jak pójdę byle gdzie za głodowe wynagrodzenie, to później nie zaczepię się w lepszym miejscu. Osiądę na laurach albo nie będę miała czasu szukać niczego lepszego. Wolę startować od zera i od razu złapać jakąś fajną fuchę. Poza tym nie mam zamiaru dawać się pomiatać za takie grosze.
Uważam, że trzeba się cenić. Poza tym, co ja bym zrobiła z tym 2,5 tysiąca? Mieszkania za to sobie nie wynajmę. Na jedzenie nie starczy. Gdzie ciuchy, leki, wakacje i tak dalej… Dalej mieszkałabym z rodzicami i czuła się źle. To już wolę u nich siedzieć, że się tak brzydko wyrażę - na krzywy ryj. W dorosłość chcę wejść z przytupem.
Dostaję pracę, po miesiącu się wyprowadzam i czuję się niezależna. Z taką pensją to nie jest możliwe.
fot. Unsplash
Tak, wolę siedzieć w domu, niż zarabiać byle co i jeszcze się przez to denerwować. Niestety, młodzi Polacy mają do tego inny stosunek i dlatego na rynku pracy obowiązują takie głodowe stawki. Jeszcze we dwójkę, mając te 5 tysięcy, można o czymś myśleć. Ale ja faceta aktualnie nie mam i nic nie wskazuje na to, by miało się to w najbliższym czasie zmienić. Nie narzekam. Po prostu mówię, jak jest.
Chciałabym się dowiedzieć, jak to wygląda u Was. Pracujecie za takie pieniądze? Jak Wy się z tego utrzymujecie? Pewnie usłyszę, że mam za duże wymagania. Ale nie po to spędziłam 5 lat na uczelni, żeby teraz ledwo wiązać koniec z końcem.
Na razie pomagają mi rodzice. Pewnie przestaną, jak się gdziekolwiek zatrudnię. Tym bardziej zależy mi na konkretnych pieniądzach.
Kamila