Jestem w trakcie matur i już mi się wszystkiego odechciało. Na 100 procent nie zdam podstawowej matematyki. Możecie mówić, że jestem jakaś głupia, ale to jest jedyny przedmiot, którego nigdy nie potrafiłam zrozumieć. W podstawówce jeszcze jakoś wychodziłam na 4, ale liceum kończę z mocno naciąganą 3. Tylko, że co z tego, skoro maturę obleję. Zazdroszczę poprzednim rocznikom, którzy nie musieli jej zdawać!
Wszyscy mówią, że podstawy trzeba znać, ale po co mi w życiu funkcje i inne takie rzeczy? Przez to mogę zapomnieć o studiach w terminie... Jeśli w ogóle kiedyś mi się uda to zaliczyć. Jestem wściekła na reformę, na siebie, ale też na niektórych z mojej klasy. Moja koleżanka, która wie jeszcze mniej ode mnie, pewnie dostanie 60-70 procent. Nie umiejąc NIC! Przez pół egzaminu chamsko ściągała od klasowego kujona.
Nie wiem, jak oni to zrobili, że komisja się nie zorientowała. Te szepty były słyszalne chyba na całej sali. Ale nauczyciele siedzieli jak kołki, jedna czasem spojrzała, a reszta zajęta gazetą i kawką. Kolega pewnie mnie też by pomógł, ale ta dziewczyna nie pozwalała na to. Ciągle go szturchała i to jej większość zadań pokazał. Podała mu nawet kartkę, na której rozwiązał równania... Miałam ochotę wstać i ich wydać, ale szkoda mi było tego chłopaka.
A ta małpa oczywiście szczęśliwa, bo maturę ma teraz jak w banku. Ja nie liczę nawet na 20 procent. Potem się okaże, że wszystkie głupki zdały i tylko ja nie potrafiłam ściągnąć. Coś tam kojarzyłam, bo naprawdę od roku się uczyłam, ale na pewno nie zrobiłam tych zadań bezbłędnie. Nawet testowe zawaliłam. Jestem załamana, bo wiadomo, jak to się skończy, ale jeszcze bardziej dobija mnie ta niesprawiedliwość.
Każdy powinien mieć takie szanse i dostać taki wynik, na jaki zasłużył. Tutaj tak nie będzie, bo większość z klasy oszukiwała. Wystarczyło kilka mądrzejszych osób i cała reszta zda. Jestem wściekła, że ja nie miałam takiego szczęścia. Jak tylko ja obleję, to wyjdzie na to, ze jestem najgłupsza, a to nie jest prawda. Miałam tylko największego pecha.
A już pomijając to, to nie wiem co zrobię... Nawet nie przyznaję się rodzicom, bo chyba mnie zabiją. Poprawkę też czarno widzę, więc chyba trzeba będzie skończyć naukę na liceum.
I skąd wziąć teraz motywację do reszty egzaminów?!
Łucja