Nie wiem czy ktoś mnie zrozumie, ale mam z tym problem od zawsze. Urodziłam się w niby normalnej rodzinie, niczego mi nie brakowało, a nigdy nie czułam się pewnie. Chodzi o moją mamę, która urodziła mnie dopiero w wieku 41 lat. Strasznie późno. Mój tata jest od niej o prawie 10 lat młodszy i ogólnie lepiej się trzyma. Po niej coraz bardziej widać upływający czas.
Zresztą, zawsze było widać. Moje koleżanki w podstawówce miały mamy nawet przed trzydziestką, a mojej blisko było do pięćdziesiątki. Młode, ładne, a po mnie przychodziła pomarszczona i trochę zaniedbana kobieta. Kilka razy nauczycielki wzięły ją za moją babcię i naprawdę chciało mi się wtedy płakać. Jej chyba też, bo strasznie się wtedy oburzała.
Z roku na rok jest coraz gorzej, bo czas jej nie oszczędza. Ja teraz kończę liceum i mam mamę, która szykuje się na emeryturę.
fot. Thinkstock
Nie chcę być źle zrozumiana. Ja ją bardzo kocham i uważam, że nie mogłabym sobie wymarzyć lepszej mamy, ale dałabym wiele, żeby była przynajmniej o 10 lat młodsza. W podstawówce nigdy nikogo nie zapraszałam do domu, bo wstydziłam się jej. Myślałam, że z wiekiem mi przejdzie, ale to dalej dla mnie jest jakiś problem. Niektóre koleżanki mają babcie w podobnym wieku.
Ona za chwilę skończy 60 lat. Widać to na jej twarzy i całym ciele. Ubiera się jak babcia, ma kłopoty z chodzeniem, zaczęła sobie nawet robić protezę. W tym wieku to niby normalne, ale jest przecież mamą nastolatki. Czasami mam kłopot z tym, żeby ją przedstawić znajomym. Widzę ich miny. Niektórzy nawet pytają, kiedy ona mnie urodziła...
Mam problem. Z jej wiekiem i ze sobą, bo nie powinnam się wstydzić własnej mamy.
fot. Thinkstock
Jest mi wstyd, że tak myślę, ale nie umiem się tego pozbyć. Często myślę o jej wieku, bo widzę, że coraz bardziej się starzeje. Boję się, że niedługo jej zabraknie, a ja nie dam sobie bez niej rady. Zazdroszczę wszystkim, którzy mają młodych rodziców. Ich taki strach nie dotyka. Wiadomo, cieszę się, że mnie urodziła, ale sama nigdy nie zdecydowałabym się na dziecko w takim wieku.
Rodzenie po czterdziestce to nie jest najlepszy pomysł. Widzę po sobie, do czego to może prowadzić. Chciałabym mieć młodą, energiczną mamę, z którą mogłabym cokolwiek robić, a ona już nie ma siły i ochoty na nic. Zdrowie odmawia jej posłuszeństwa, wizualnie też jest coraz gorzej.
Nie powinnam tak myśleć, a myślę. Mam nadzieję, że ona nigdy się o tym nie dowie...
Ewelina