Bardzo proszę o radę, jak się zachować. Znalazłam się w dziwnej sytuacji i chyba każde wyjście będzie tutaj złe... Rok temu urodziłam moją córeczkę. Plan był taki, że będę z nią w domu do momentu, kiedy będę mogła powierzyć ją pod opiekę żłobka. 3 lata razem. Innego rozwiązania nie widziałam, więc już nawet się z tym pogodziłam. Potem wyszło na to, że mogę wrócić do pracy znacznie szybciej. Wróciłam i całe szczęście, bo później mogłabym chyba zapomnieć o swojej posadzie.
Mama dosłownie wypychała mnie z domu. Mówiła, że nie ma sensu się tak poświęcać, skoro ona ma mnóstwo czasu i może pomóc. Pomyślałam, że to super rozwiązanie. Ona jest bardzo czuła, wychowała trójkę własnych dzieci, od czasu do czasu brat zostawiał u niej swoją córeczkę i wszystko było dobrze. Mam się o nic nie martwić, bo ona sobie da radę. Od tego czasu przychodzi do nas praktycznie od poniedziałku do piątku, ale dowiedziałam się, że znudziła jej się pomoc za darmo.
Od razu powiem, że to nie jest tak, że mamy ją zupełnie „za darmo”. Bardzo często opłacamy jej taksówkę, żeby sobie wygodnie wróciła do domu, codziennie ma przyszykowany obiad dla siebie, w pracy kupuję dla niej karnety do kina lub teatru, żeby w weekend się rozerwała. Robię wszystko, żeby to nie było dla niej obciążenie. Tylko do głowy mi nie przyszło, że powinnam jej płacić normalną pensję...
Ona mi tego wprost nie powiedziała, ale ostatnio coś marudziła, że ona tu przychodzi dzień w dzień, koleżanki dorabiają sobie do emerytury i jeżdżą na wakacje. To nie było powiedziane z wyrzutem, ale i tak poczułam się dziwnie. Teraz tata, czyli jej mąż, szepnął mi na ucho, że ona liczy na jakąś pomoc finansową z tej okazji. Jeśli tak mówi, to wiem, że to nie jest jego wymysł. Ona musiała mu o tym mówić. I co ja teraz mam zrobić? Płacić babci pensję za opiekę nad wnuczką?
Nie śpię na pieniądzach, więc normalna stawka raczej nie przejdzie. Gdybym wiedziała, że tak to się skończy, to zostałabym w domu jeszcze 2 lata. Najpierw wypycha mnie z domu i mówi, że chętnie pomoże, a teraz coś takiego... Z mężem myśleliśmy o tym, że w podziękowaniu wyślemy rodziców na jakieś egzotyczne wakacje. Ja sobie wezmę urlop, a oni wypoczną. Ale jeśli ona chce normalne wynagrodzenie, to ja już sama nie wiem.
Po pierwsze – nie bardzo mnie stać na to, a po drugie – to byłoby krępujące, żeby płacić własnej matce. Co innego obcej opiekunce, ale najbliższej rodzinie... Jak ja mam z nią rozmawiać?
Lidia