Mój problem polega na tym, że partner mój jest, wprost mówiąc, darmozjadem. Z początku znajomości nic nie zapowiadało tego, co dzieje się teraz. Pomagał mi w domu, przynosił kwiaty od czasu do czasu, na przemian płaciliśmy za zakupy. Wszystko zaczęło się od niewielkiej pożyczki, pomyślałam „powinęła mu się noga” i z chęcią pomogłam. Ale od tamtego czasu zaczął mnie wykorzystywać.
Coraz rzadziej dokładał się do budżetu, przestał o mnie zabiegać, nie dostałam od niego nic na urodziny. Zaczęłam tracić nerwy, jednak w odpowiedzi na moje pretensje tłumaczył się kiepskim stanem finansowym - a to szef mu nie wypłacił pieniędzy, a to miał nagły wydatek. Zaczęło mi być wstyd, kiedy za którymś razem z kolei za jedzenie na mieście znowuż ja musiałam płacić za nas oboje.
fot. Unsplash
Dzisiaj wygląda to tak, że za zakupy do domu (jakiekolwiek) płacę ja, za rachunki płacę ja, pieniędzy już mu nie pożyczam. Przez te wykorzystywanie mnie na polu finansowym przestałam do niego czuć cokolwiek. Nie czuję się jak kobieta, tylko jak matka utrzymująca niewdzięczne dorosłe dziecko. Co najgorsze nie mogę się go pozbyć.
Wielokrotnie mówiłam mu że już go nie kocham, że zabił to uczucie i chcę, żeby się wyprowadził, ale on ani o tym myśli. Wiem że z boku moja sytuacja może się wydawać beznadziejna, ale stosunkowo łatwa, powiecie pewnie „pogoń frajera”, ale prościej powiedzieć niż zrobić. Za każdym razem obiecuje poprawę, z tygodnia na tydzień, ale wciąż za wszystko płacę ja i nie oddał mi ani grosza. Jesteśmy razem trochę ponad rok.
fot. Unsplash
Są i lepsze dni, czasem się stara, jednak ten problem powraca jak bumerang. Od jakiegoś czasu już nawet ze sobą nie sypiamy, bo nie mogę się przemóc, bez miłości ani żadnego pociągu. W dodatku byłam już kiedyś w podobnej sytuacji, ale to ja mieszkałam u tego byłego, więc w końcu spakowałam się i wyszłam. Nie wiem co ze mną jest nie tak, drugi raz mnie to spotyka.
Niezła ze mnie frajerka, co? Nawet moja przyjaciółka o tym nie wie, bo mi wstyd, dlatego proszę Was o radę.
Co mam zrobić, jak mu wyperswadować, żeby się wyniósł? Siłą go nie zmuszę...
M.