Właśnie się przekonałam, jakie życie jest nieobliczalne... Zawsze uganiałam się za określonym typem faceta. Przystojny, wysportowany, męski. Nie musi być kulturystą, ale chciałabym wiedzieć, że mam obok siebie mężczyznę, a nie chłopca o figurze 8-letniej dziewczynki. Do tej pory takich nie brakowało, chociaż nic poważniejszego z tego nie wyszło. Dobrze było się z kimś takim pokazać, ale co ja zrobię, że im lepiej wygląda, tym gorzej mi się z nim rozmawia? Bóg nie jest sprawiedliwy i daje albo urodę, albo intelekt.
Niedawno poznałam Sławka, który jest zupełnym zaprzeczeniem moich marzeń. Już na pierwszy rzut oka wyglądał jakoś licho... Poznałam go na urodzinach siostry, więc jakoś strasznie dokładnie mu się nie przyglądałam, ale widać, że szczupły, a na siłowni nigdy nie był. Jak się do mnie przyczepił, to myślałam, że zwariuję. Słabo to zabrzmi, ale wolałam, żeby nikt mnie z nim nie kojarzył. Aż tu nagle olśnienie... Tak się wkręciłam w rozmowę, że przegadaliśmy prawie całą noc. Jeszcze nie wiedziałam, co skrywa pod ubraniem.
fot. Unsplash
I przez kilka tygodni nie wiedziałam, bo stał się dla mnie kimś wyjątkowym. Pociągał mnie jego intelekt, ale na pewno nie chciałam mu wskakiwać do łóżka. Tym razem było tak jakoś magicznie... Wystarczyło mi to, że się uśmiechał i mogłam z nim pogadać. Jak się nie widzieliśmy, to całymi dniami wisiałam na telefonie. Lubiłam go słuchać, codziennie mnie sobą zaskakiwał. Wiadomo, że wreszcie przychodzi co do czego i tak się stało. Odwiedził mnie i został na noc. Naprawdę dziękuję Bogu, że było ciemno, bo nie wiem jakbym zareagowała.
Kiedy się obudziłam, on jeszcze spał. Aż zrobiło mi się niedobrze, że on leży obok. Jego ciało na pewno mnie nie pociąga... Jest przeraźliwie chudy. Bardziej, niż myślałam. Dosłownie sama skóra i kości, wystające żebra. Do tego dziwne owłosienie klaty, bo ma prawdziwy busz, ale tylko między piersiami. A te... Wyglądają jak u dorastającej dziewczynki. Takie odstające, można by je schować pod jakimś sportowym stanikiem. Na dodatek jeszcze fioletowa szrama przez połowę brzucha po jakiejś operacji. Czar prysł.
fot. Unsplash
Od tamtej nocy nic się pomiędzy nami nie wydarzyło. Nabrałam trochę dystansu, bo jak tylko go widzę, to zaraz sobie wyobrażam jego okropne ciało. Nie potrafię się przełamać. On się wcale nie zmienił, ale ja zobaczyłam go z zupełnie nowej strony. Wcześniej była między nami chemia, ale taka uczuciowa, dzisiaj nawet tego nie ma. Nadal potrafi mnie rozbawić i pocieszyć, ale chyba nie potrafię stworzyć z nim poważniejszego związku. Bliskość ma duże znaczenie, a mnie się po prostu nie chce na niego patrzeć.
Ma ładną twarz, piękny głos, białe zęby, brązowe oczy, a reszta... Zupełnie do wymiany. Wątpię, żebym potrafiła się przełamać i pokochać go całego. Mózg ma bardzo seksowny, ale kiedy się rozbiera, cały czar pryska. Czy to normalne?
Justyna