Od trzech lat z mężem próbujemy mieć dziecko. Staramy się kochać tak często jak się da, ale to i tak nic nie daje. Czy mam dni płodne, czy nie, i tak dalej w ciąży nie jestem. Lekarz doradził nam byśmy spróbowali in vitro, ale ja nie chce, wolę jeszcze poczekać, może zdarzy się jakiś cud, chociaż tracę wiarę. Coraz częściej rozważamy i taką opcję, ale kończy się awanturami, płaczem, cichymi dniami. Adam mówi, że to jedyna nasza szansa na dziecko, że na pewno nie zgodzi się na adopcję.
Ze smutkiem patrzę na koleżanki z pracy, które zaczynają rodzić dzieci. Niejednokrotnie dostawałam pytanie, dlaczego ja jeszcze nie mam dziecka, przecież mam najdłuższy małżeński staż jeśli chodzi o nasz dział. Mam 30 lat, jestem mężatką od 5 lat, ale dziecka dalej nie ma. Nie chce już im odpowiadać, mówić, że nie mogę. Czuję się okropnie z tym, że nie mogę dać swojemu mężowi dziecka. To moja wina, badaliśmy się. To ja jestem bezpłodna, mam chore jajniki i za małą macicę. Ta diagnoza jest dla mnie jak wyrok. Boję się, że mnie zostawi, chociaż on powtarza mi, że nigdy tego nie zrobi, że mam się nie załamywać, że będziemy mieli dziecko. Wyobrażacie sobie mój ból jak się okazało, że moja młodsza o 11 lat siostra wpadła?
Nie potrafię opisać tego słowami. Los jest cholernie niesprawiedliwy. My się z mężem staramy i nic, a ta gówniara nieodpowiedzialnie zaszła w ciążę z facetem, którego znała niecałe pół roku! Oczywiście koleś spłynął, bo kto w wieku 19 lat jest na tyle odpowiedzialny, by mieć dziecko? Milena zaproponowała mi, że odda mi to dziecko. „Ja go nie chce, ty nie możesz mieć dzieci, oddam ci je” - autentycznie to jej słowa.
Myślałam, że ją rozszarpię. Tak nieodpowiedzialnej małolaty jeszcze nie widziałam. Przecież ona na studia chce iść w tym roku, a nie wychowywać dziecko. To mogła się nie ru*** skoro tego dziecka nie chce. Powiedziała, żeodda je do domu dziecka, jak ja go nie wezmę. Chcę mieć dziecko, ale nie chcę go okłamywać, że jego mama jest tak naprawdę jego ciocią. Przecież to dziecko kiedyś będzie miało do nas żal.
Z drugiej strony z mężem myślimy, że to dar, że skoro ja nie mogę mieć dzieci, to Milena wpadła, żebym ja z Adasiem mogła mieć dziecko, ale... nie chcę się zgadzać się na taki układ. To chore. Bardzo, bardzo chcę mieć dziecko, ale własne, a nie siostry. Przecież zawsze będę świadoma tego, że to dziecko to tak naprawdę dziecko mojej nieodpowiedzialnej siostry.
Nie wiem co już mam robić, siostra grozi, że odda dziecko jak ja go nie wezmę, a to nie przedmiot, który można oddać jak ktoś go nie chce!!! Mąż mówi, że to dar, że tak miało być. „Co w rodzinie, to nie zginie”, ale ja nie jestem pewna. I naprawdę nie wiem co robić.
M.