Krzyśka poznałam przypadkiem przez naszą wspólną znajomą. Długo wymienialiśmy maile aż w końcu umówiliśmy się na kawę i do kina. Spotykaliśmy się co jakiś czas, często też korespondowaliśmy na Facebooku. Żadne z nas nie szukało poważnego związku - ja byłam tuż po zakończeniu jednego z takich, on singiel z wyboru. Pewnego wieczoru podczas rozmowy telefonicznej postanowiliśmy spróbować być „friends with benefits”.
Wszystko było ok do pewnego momentu. Podczas jednego z naszych „spotkań” leżąc po wszystkim obok niego i patrząc jak ciężko oddycha z zamkniętymi oczami uświadomiłam sobie, że się zakochałam. Oczywiście wiedziałam jaką mieliśmy umowę - żadnych zobowiązań. Oczywiście jemu się nie przyznałam, do dziś się spotykamy tylko dla jednej rzeczy...
Nie jestem pewna czy umiem tak dłużej udawać, nie wiem co dalej robić. Mam wrażenie, że jak mu powiem, to skończą się spotkania, a on urwie temat. Tęsknię gdy go nie widzę, a gdy zadzwoni i spyta czy mam dzisiaj plany na wieczór to choćbym je miała to i tak bym je dla niego zmieniła.
Co robić skoro on i ja też na samym początku postawiliśmy sprawę jasno „tylko seks, żadnych zobowiązań”. Ratujcie.
Anonim