Możliwe, że niektórych rozzłoszczę, ale tak - uważam, że jako kobiecie ciężarnej należy mi się miejsce siedzące w komunikacji miejskiej. Nie dlatego, że ciąża to choroba, bo daleko mi do takich sformułowań. Po prostu będzie bezpieczniej dla mnie i mojego dziecka, jeśli usiądę. W przypadku nagłego hamowania mogłabym przecież runąć na podłogę i zrobić krzywdę nie tylko sobie, ale też maleństwu.
Środek mojej ciężkości jest mocno zachwiany. Duży brzuch, opuchnięte nogi, zmieniona postawa, trochę więcej kilogramów - naprawdę trudno wystać tak długo i jeszcze stabilnie. Nie bez powodu na naklejkach w autobusie są zaznaczone miejsca dla potrzebujących. Uważam, że mam prawo z takiego siedzenia skorzystać.
To mi się należy, jak psu buda!
fot. Thinkstock
Wiele razy musiałam się o to prosić. Na to ktoś mi odpowiada, że przeprasza, ale nie wiedział albo mnie nie widział. Przecież na naklejce jest krzyżyk albo dziadek z laską, a nie pani z brzuchem. Wtedy zawsze pytam czy chce mieć na sumieniu dziecko, jeśli się przewrócę. To zazwyczaj działa, ale ostatnio sytuacja wymknęła się spod kontroli. Wokół sami starsi ludzie, nie mam ich sumienia przeganiać, więc zwracam się do (na oko) licealistki.
Proszę grzecznie i z uśmiechem, a co ona na to? Nie wyciąga z uszu słuchawek, podgłaśnia jeszcze muzykę i odwraca głowę w stronę szyby. Stoję nad nią, straszne wertepy na drodze i już prawie leżę na ziemi. Coś we mnie wstąpiło i położyłam dłoń na jej ramieniu, żeby móc z nią porozmawiać. Ona mi się każe odpieprzyć i to takim wrzaskiem, że szok.
Dosłownie zaniemówiłam. Nikt nie stanął w mojej obronie, ani mnie nie poparł. Zrobiła se dziecko, to niech se stoi.
fot. Thinkstock
Straszna znieczulica w narodzie, a już zwłaszcza w młodych ludziach. Jedynych kilka razy, kiedy nie musiałam się prosić, to właśnie starsi ludzie mi ustępowali. Wstyd. Ja sama mam 29 lat i kiedy widziałam ciężarną, to bez zastanowienia wpuszczałam ją na swoje miejsce. Nawet się nie zastanawiałam czy ona tego potrzebuje. Podświadomie czułam, że tak będzie bezpieczniej dla niej.
Jak ja się spodziewam dziecka, to niestety nikt w ten sposób nie pomyśli. Wręcz spotyka mnie agresja z tego powodu. Dla niektórych jestem leniem, bo chcę siedzieć. Z tego powodu ograniczyłam jeżdżenie komunikacją. Poszłam na chorobowe i prawie nie ruszam się z domu. Tego chcą ci niegrzeczni ludzie, którzy gardzą moim specyficznym stanem?
Mamy zniknąć na 9 miesięcy, bo coś im nie pasuje? Tragedia.
Marta