Niedawno przeprowadziłam się do nowego mieszkania. Dosłownie nowego, bo dopiero je wybudowali i oddali do użytku. Fajna okolica, wszystko pięknie, sąsiedzi mniej więcej w moim wieku, ale pojawił się problem. Ze wszystkich stron otaczają mnie młode mamy z wózkami, które terroryzują całe osiedle. Ciągłe włażą pod nogi i uważają, że wszystko im wolno. Kto im dał prawo, żeby się tak zachowywać? Wyczuwam wyższość. Bo jak ktoś urodził dziecko, to niby jest ważniejszy. Codziennie się o nie potykam i powoli zaczynam mieć dosyć tego miejsca. Naprawdę sobie tego nie wymyśliłam.
Nie sądzę, żebym była uprzedzona. Mnie normalne matki w ogóle nie przeszkadzają. Jak ktoś się spełnia w tej roli i nie utrudnia życia innym, to super, tylko pogratulować. Te z mojego osiedla są inne. Bardzo roszczeniowe i wszędzie się przepychają. Przykładów takich zachowań mam aż nadto. Wydają się niewinne, ale na dłuższą metę nie da się tego znieść. Wózki rządzą, a reszta ma się dostosować. Niby dlaczego?!
fot. Thinkstock
Między blokami jest zielony dziedziniec z ławkami. Normalny człowiek nie ma żadnych szans, żeby sobie tam usiąść i odpocząć. Wszystko jest okupowane przez całą dobę. Budzę się - wózki już zaparkowane. Wracam z pracy - jeszcze więcej ich tam. Nawet wieczorami to samo. A jak się raz dosiadłam, to usłyszałam tylko prychnięcie. Bo swoją obecnością przeszkadzam niby jej i dziecku w wózku.
Wózki zajmują wszystkie piętra w bloku. Część wspólną traktują jako swoją, bo im szkoda miejsca w mieszkaniu. Jak człowiek wychodzi, to ciągle jest bieg z przeszkodami. Kiedy bym nie chciała skorzystać z windy - zawsze jakiś wózek wjedzie.
To samo jest przed drzwiami do piwnicy. Wózek na wózku i przejść się nie da.
fot. Thinkstock
Dlaczego ich tak wszędzie pełno? Moja siostra też ma małe dziecko, ale nikomu nie uprzykrza życia. Pozwala innym funkcjonować obok siebie. Mnie się nawet dostaje, że jak idę przez park, to rozmawiam przez telefon. Bo przecież maleństwa śpią! Nie wspomnę o tym, że od kiedy się przeprowadziłam, to mało którą noc całą przespałam. Ciągle szlochanie. Jak nie z jednej, to z drugiej strony. Niedługo zacznę śnić o tych wózkach. Szczerze mówiąc, to odechciewa mi się macierzyństwa. Nigdy nie chciałabym być taka, jak one.
Nie chcę nikogo obrażać, ale dla mnie to terroryzm. Wszystko musi się kręcić wokół nich. Wielkie bohaterki… Trzeba było nie rodzić, jak się ma ciągle pretensje i narzuca się wszystkim swój styl życia.
Emilia