Witam serdecznie.
Nie raz czytałam u Państwa listy, postanowiłam, że podzielę się z Czytelnikami moją historią. Chyba nie jestem jedyną, której bardzo przeszkadza polska mentalność, a jest ona naprawdę męcząca. Spotykałam się z kilkoma Polakami, ale zawsze mieli do mnie żal, że za dużo zwiedziłam, a oni nie mieli możliwości zobaczenia połowy tego co ja, mieli żal, za to, że nigdy niczego w domu mi nie brakowało, potrafili mieć do mnie pretensje o to, że ja płacę za wspólne wypady do kina, czy restauracji, a ich nigdy na to nie było stać.
Ja jednak miałam swoje potrzeby. Przez rok byłam sama, nie chciałam mieć kolejnego zakompleksionego Polaka i było mi z tym dobrze, aż pewnego dnia zaczęłam się spotykać z Francuzem. Wpierw jako przyjaciele, sami nie wiemy, kiedy przerodziło się to wszystko w głębsze uczucie. Jesteśmy parą od dziewięciu miesięcy. Przy nim mogę się rozwijać, zawsze motywuje mnie abym inwestowała w siebie i bardziej rozwijała swoje pasje, co jemu też jest na rękę, bo moje pasje to języki (francuski i hiszpański) oraz fotografia. Przy nim czuję, że mogę góry przenosić i wiem, że mnie w tym wesprze. Gdzie nigdy w życiu, od faceta nie czułam prawdziwego wsparcia. Coraz częściej myślimy o dziecku.
Szczerze mnie jednak dziwi jak bardzo Polacy jako naród reagują na tego typu związek. Dziewczyna całkiem ładna i zadbana, która ma chłopaka z innego kraju jest postrzegana jako dziwka. Nie raz udało mi się usłyszeć komentarze - no tak, puszcza się z Francuzem, a fe. Rozumiem jeszcze, że te komentarze wypowiadają osoby w wieku moich dziadków ok. 70+, może nawet trochę mniej. Ale wcale nie lepsze przeświadczenie mają młodzi ludzie.
Myślałam, że to jest kwestia mojego miasta. Fakt, mieści się w pierwszej 15 co do wielkości. Nawet chyba w pierwszej 11. Jednak mimo wszystko, tutaj blisko jest granica wschodnia. Mój luby postanowił zrobić mi niespodziankę i w weekend pojechaliśmy do Krakowa. Pomyślałam, że w tak dużym mieście, gdzie jest tyle turystów ludzie mają "lepszą mentalności". Przecież na co dzień mają do czynienia z innymi językami i kulturą. Nic bardziej mylnego. W pewnym momencie starszy pan zaczął za mną pluć i wyzywać mnie od puszczalskich, nie wiem jak trzymać nogi ze sobą i jestem skończona, bo krew psuję. Dosłownie.
Za to młodzież zaczęła wtórować: dzi***, d***dajka, ku***, która godności nie ma, że poszukałam sobie sponsora, że wstyd. Teraz zabrzmię jak rasistka, ale mogłabym zrozumieć, gdyby w grę wchodził partner innego koloru skóry. Ale mimo wszystko mamy tutaj do czynienia z Europejczykiem rasy białej. We Francji jest dużo ciemnoskórych osób.
Coraz bardziej oboje zaczynamy się zastanawiać nad wyjazdem. Myślimy nad Hiszpanią, ale tam problem z pracą jest teraz jeszcze większy niż w Polsce. Francja odpada. Jednak nie wiem, czy potrafilibyśmy wychować w tym kraju dziecko. Pośród takich ludzi. Zawsze myślałam, że zostanę w moim mieście, bo kocham swój kraj, mój narzeczony tak samo. Jednak nie potrafimy znieść tych komentarzy. Żyję na pewno lepiej niż spora część społeczeństwa i to nie za sprawą mojego narzeczonego. Na dzień dobry, mam wiele rzeczy bez kredytów. Skąd taka zawiść w ludziach?
Pozdrawiam,
A.