Nie za bardzo wiem, czy to problem, ale jest mi trochę wstyd za samą siebie. Jestem w ciąży i zaczęłam to bardzo wykorzystywać. Mówi się, że to nie choroba, a ja właśnie tak się zachowuję. Jakbym miała raka i za chwilę umrzeć. Każda okazja jest dobra do tego, żeby pokazać, jak cierpię i jaka jestem wspaniała, a tak naprawdę nic mi nie dolega. Czuję się fantastycznie, mogłabym biegać, pracować i żyć normalnie, ale lenistwo mi na to nie pozwala. Mam tylko nadzieję, że po porodzie to minie, bo wiem, że niektórych już tym wkurzam.
Od początku nastawiłam się na to, że wezmę sobie L4 praktycznie na całą ciążę. Na początku było mi jeszcze głupio, ale w drugim miesiącu się nie wahałam. Powiedziałam lekarzowi, że nie mam siły, mało śpię, wszystko mnie boli. Chciał mnie położyć na oddziale, ale udało się załatwić zwolnienie. Tak pierwszy raz wykorzystałam swoją ciążę. To niestety nie koniec, bo teraz praktycznie całe moje życie kręci się wokół tego, jaka ja jestem biedna...
fot. Thinkstock
Mąż ma ze mną ciężko, bo cały czas go gonię. Przestałam robić cokolwiek i on mnie we wszystkim wyręcza. Co sobotę leżę sobie na kanapie i tylko mu pokazuję palcem, co powinien zrobić. Sama nie myłam okien miesiącami, a teraz co tydzień każę mu to zrobić. Nawet szafki w kuchni odsuwa, bo mu wmówiłam, że jakbym mogła, to oczywiście też bym tam posprzątała. Bzdura, bo taka idealna to ja nie jestem. On gotuje dla mnie obiady, a wychodzi z domu tylko wtedy, jak mu pozwalam.
Jak coś mi jest nie na rękę, to go straszę, że mam bóle i ktoś musi być przy mnie. Zawsze działa. Żyję sobie teraz jak pączek w maśle i naprawdę mi się to podoba. Wstyd się przyznać, ale takie lenistwo i poleganie na innych to fajna sprawa. Wystarczy powiedzieć słowo, że zjadłabym kremówkę, nawet jak jest 23 wieczorem, a on nie ma wyjścia i jeździ po mieście w poszukiwaniach czynnej cukierni. Oczywiście wszystko dla dziecka.
fot. Thinkstock
Zdaję sobie sprawę, że przeginam, ale nie umiem przestać. Moje koleżanki w ciąży pracowały, ćwiczyły, same dbały o dom, a ja kompletnie nic nie robię. Leżę, czytam oglądam TV i czekam, aż ktoś mnie wyręczy. Niby nie mam się na co żalić, ale powoli zaczynam rozumieć, że to nie jest fair. Mam podejrzenia, że wiele kobiet robi dokładnie to samo, co ja. Wmawiają wszystkim, jaka ciąża jest straszna, byle tylko leżeć plackiem i śmiać się pod nosem z naiwniaków.
Jestem podła. Wiem o tym. Tylko, że tak się rozleniwiłam, że nie umiem przestać. Biedny mąż wygląda już jak wrak człowieka, a jeszcze kilka miesięcy ciąży przed nami. Jest mi bardzo wygodnie, ale też wstyd, że doprowadziłam do takiej sytuacji...
Malwina