W poprzedni weekend odbył się ślub mojej siostry. Przygotowywałam się do tego dnia od wielu miesięcy. Wiedziałam, że muszę być równocześnie organizatorką, ale i gościem. Musiałam ładnie wyglądać, a także pomagać gościom, jeśli czegoś sobie życzyli. Spodobała mi się ta rola, bo poczułam się ważna.
Przez kilka godzin czułam się cudownie. Wszyscy byli zachwyceni, że biegam w tę i z powrotem, mobilizuję kelnerów, dostarczam alkohol, odprowadzam do hotelu itd. A w międzyczasie bawiłam się świetnie na parkiecie. Byłoby jeszcze lepiej, ale po północy wydarzyło się coś okropnego.
Jakaś obca dla mnie baba, przynajmniej 40-letnia kobieta z rodziny męża siostry wyrwała mi welon, który JA złapałam!
fot. Unsplash
Podobno to stara panna, więc może chciała zabłysnąć, ale dla mnie to nie było miłe uczucie. Nie tylko ja się zdenerwowałam. Kilka osób ją upomniało, ale ona bawiła się w najlepsze. Dorwała chłopaka, który złapał wcześniej krawat i zaczęła z nim tańczyć. Mało brakowało, a byłabym na jej miejscu, o czym zawsze marzyłam.
To nie było w żaden sposób ustawione. Przez przypadek siostra rzuciła ten welon wprost w moje ręce. Trzeba być strasznie zdesperowanym, żeby w tym momencie rzucać się z łapami i go wyrywać. Nie obraziłabym się, gdybym go nie złapała. Ale ja już go miałam w dłoniach, tylko jakieś niewychowane babsko postanowiło mi zepsuć wieczór!
Nie byłoby sprawy, gdyby inni tego nie komentowali. Stałam się dla nich pośmiewiskiem.
fot. Unsplash
Może dla nich to było zabawne, ale mnie nie cieszyły uwagi, że ślub uciekł mi sprzed nosa, albo pytania, „jak się z tym czuję”. Miałam ochotę stamtąd uciec. Musiałam siedzieć na weselu do ostatniego gościa, ale już się tak dobrze nie bawiłam. Ślub własnej siostry zepsuła mi jakaś głupia baba i to mnie najbardziej wkurza.
Teraz jestem tematem najlepszych anegdotek z tej imprezy i mam już tego dosyć. Jak ją jeszcze raz spotkam, to jej na pewno wygarnę. Mam w nosie, czy to był tylko taki żart, czy może była pijana. Tak się po prostu nie robi!
Aneta