Jestem z małej miejscowości, gdzie wszyscy się znają. Nie trzeba było długo czekać, żeby się rozeszła wieść o ciąży mojej koleżanki. Sama mi nie powiedziała, ale takie plotki roznoszą się błyskawicznie. Wiedziałam też kto jest ojcem dziecka. Nasz wspólny kolega. Od tego czasu minęło kilka miesięcy, sensacji już nie ma, ale denerwuje mnie, że ona chodzi teraz po wsi jak jakaś bohaterka.
Wypięty brzuch, głowa do góry, wszyscy się do niej uśmiechają. Koleżanki z klasy noszą za nią torbę z książkami, wszystko za nią robią, każdy oferuje jej pomoc. Ogólnie atmosfera jest gdzieś pomiędzy radością, że tak świetnie sobie radzi i współczuciem, bo jakiś niedobry typ zrobił jej dziecko. Przepraszam bardzo, ale chyba za jej zgodą? Czy się mylę?
fot. Thinkstock
O niej nie mówi się złego słowa. Myślałam, że ludzie ją zlinczują, ale jest odwrotnie. Zrobili z niej ofiarę losu, która nie wiedziała czym się może skończyć seks bez zabezpieczenia. Za to przyszły tatuś jest znienawidzony, bo cała wina spada tylko na niego. Chyba opuściłam kilka lekcji biologii, bo o czymś takim jeszcze nie słyszałam.
To jak on ją zapłodnił? Telepatycznie? Śmieszne to wszystko i tragiczne też. Ze mną jest akurat na odwrót. Jeśli mam kogoś potępiać, to raczej ją. Jest dziewczyną, niby dojrzalszą psychicznie, główne ryzyko ponosi ona, to mogła z nim nie spać. Albo przynajmniej się zabezpieczyć. On mi się wydaje najmniej winny. Chciała, zgodziła się, to poszli razem do łóżka. Zbyt rozgarnięty nie jest.
fot. Thinkstock
Doszło do sytuacji, że nawet księża w kościele się przed nią kłaniają, bo to przecież przyszła mama, nosi pod sercem maleństwo. Nie wydaje mi się, żeby to było niepokalane poczęcie, ale co ja tam wiem. Chłopak za to nie ma życia we wsi i nie zdziwię się, jak tego nie wytrzyma. Nawet go zmusili, żeby jej się oświadczył, ale ona go wyśmiała.
Piszę o tym, bo widzę w tym niesprawiedliwość. Dziewczyny zawsze uważa się za niewinne. Nie mówi się, że źle postąpiła, jest głupia i lekkomyślna, ale że ktoś jej to zrobił. Gdyby nie ten potwór, to przecież ciąży by nie było. No, nie byłoby, ale gdyby złożyła nogi, to też by tego uniknęła. Solidaryzuję się z tym chłopakiem. W tym przypadku nie ma miejsca na kobiecą solidarność.
Sylwia