Szlag mnie trafia, jak słucham tej dyskusji na temat zakazu handlu w niedzielę. Jestem osobą, która zna ten „problem” z dwóch stron. Po pierwsze - pracuję w tej branży, a po drugie - często robię zakupy właśnie tego dnia. I z obu perspektyw nie pochwalam tego pomysłu. Sklepy powinny być otwarte przez cały tydzień, bo żyjemy w nowoczesnym państwie, a nie ciemnogrodzie! Słuchałam uzasadnienia i aż nie mogłam uwierzyć. Szef Solidarności jest za, bo… dzień święty trzeba święcić. Ręce opadają.
Skoro jesteśmy państwem świeckim (przynajmniej teoretycznie), to nie można uprzywilejowywać żadnej grupy wyznaniowej. A jeśli robimy coś dla jednej, to dla innych też powinniśmy. W takim razie proponuję też zakaz handlu w piątki (dla Żydów) i przez cały Ramadan (dla muzułmanów). Nie wspominając o świętach prawosławnych, które są w innym terminie, niż nasze. Ale pomijając to - przez ten zakaz pewnie stracę pracę!
Pracuję w markecie na kasie od 3 lat, bo tak mi się życie ułożyło. Dopiero od roku na część etatu, a nie zlecenie. Ciężko było się przyzwyczaić do zmian i pracy w weekendy, ale w tej branży to norma. Dzisiaj już sobie nie wyobrażam innego trybu życia. Trzeba liczyć się z tym, że pracownikom zostaną zmniejszone etaty, bo będą mniej pracować. Albo zupełnie się ich wyrzuci i godziny rozdzieli się w mniejszej grupie. Bardzo dziękuję. 500 zł chcą dawać na dzieci, a pracy pozbawiają (tak jak nauczycieli po reformie).
Często pracuję w niedzielę. Albo w sobotę. Rzadko mam cały weekend wolny. Takie życie i nie płaczę z tego powodu. Jeśli pracuję w sobotę, to zakupy robię w niedzielę. Jak idę do roboty w niedzielę i wtedy sklepy się zamkną, to mnie prędzej czy później wywalą. Nic skomplikowanego, bo tak działa ekonomia. Wciąż się mówi, że to dla dobra pracowników, którzy chcą spędzać weekendy z rodziną… Niedługo będę siedziała w tygodniu przez cały tydzień. Na bezrobociu.
fot. Unsplash
Poza tym, ludzie naprawdę lubią chodzić do sklepów. Niektórzy traktują to jako zamiennik spaceru po parku. Nie ma w tym nic złego. Przynajmniej spędzają ze sobą czas. Zamknijmy markety, to będą siedzieć w mieszkaniach, każdy zamknięty w swoim pokoju. Bez sensu to wszystko. Nie widzę żadnej korzyści z takiego zakazu. Ani dla klientów, ani dla pracowników. Lepiej przesiedzieć „dzień święty” na kasie, niż nie mieć pracy.
Wiecie co się będzie działo w sklepach w soboty? Kilometrowe kolejki i puste półki. Tak to zakupy rozkładają się na dwa dni, a teraz większości Polaków zostanie tylko jeden wolny, który można na to poświęcić. Zupełny absurd. Modlę się, żeby jeszcze się z tego wycofali. I nie rozumiem tych, którzy to popierają!
Edyta