Chciałabym napisać o tym, co mi siedzi w głowie. Nie wiem czy szukam zrozumienia. Bardziej mnie interesuje, czy tylko ja mam takie spostrzeżenia. Otóż, chodzi o to, że sama jestem dziewczyną nieco większą. Jeszcze nie otyłość, ale delikatna nadwaga na pewno. Nic mi się nie rozlewa, po prostu jestem duża. Nie udaję, że to wina genów albo choroby. Ja po prostu lubię jeść.
Nie mam z tym jakiegoś dużego problemu. Akceptuję siebie, inni też mnie specjalnie nie wytykają palcami. Czuję się lubiana, ale sama... nie wszystkich jestem w stanie znieść. Chodzi mi o ludzi bardzo szczupłych, którzy wyglądają po prostu niezdrowo i zawsze zachowują się w ten sam sposób.
Z czego to może wynikać? Dla mnie oni wszyscy wyglądają na nieszczęśliwych, ciągle się czepiają, nic im się nie podoba. Może to z głodu?
fot. Storyblocks
Przysięgam, że w życiu nie spotkałam osoby, która byłaby chuda i w całości odpowiadałby mi jej charakter. Zawsze tak się różnimy, że o bliższej znajomości nie ma mowy. Nie umiem się zaprzyjaźnić ze szkieletorem. To są ludzie, którzy się wywyższają, zawsze kręcą nosem, szukają dziury w całym, a nawet ich ton głosu jest jakiś taki nieprzyjemny.
Wątpię, żebym się uprzedziła. Ja w ten sposób naprawdę nie próbuję usprawiedliwiać swojej niedoskonałości. Wydaje mi się tylko, że im człowiek większy, tym szczęśliwszy. Mam mnóstwo pulchnych przyjaciół, którzy są radośni, niczym się nie przejmują, zawsze mają coś dobrego do powiedzenia.
Czy to możliwe, że charakter ma coś wspólnego z naszym wyglądem?
fot. Storyblocks
Miałam kiedyś taką koleżankę, która się zawzięła i bardzo schudła. Wcześniej byłyśmy nierozłączne, ale po tej przemianie nie mogłam jej znieść. Ten pretensjonalny ton, przesadna pewność siebie, zupełny brak dystansu i traktowanie ludzi z góry bardzo mnie uwierały. Dzisiaj nie jest nawet znajomą, bo zerwałyśmy kontakt.
I tak jest ze wszystkimi chudzielcami. Ja nie wiem, może oni mają ze sobą jakiś problem i dlatego tak trudno się z nimi dogadać? Może chcieliby się najeść, ale się boją i stąd ta frustracja? Tu nie chodzi o jednorazowy przypadek. Tak jest za każdym razem, kiedy kogoś takiego spotykam.
Zauważyłyście to?
Gosia